"Kocham Cię" Wyszeptał pomiędzy pocałunkami.
"Obiecujesz ?"
"Lia będę Cię kochać zawsze, do dnia kiedy umrę"
Nagle upada na chodnik drgając z bólu. Krew zaczyna wylewać się z jego ust, po chwili z oczu i z piersi. Umiera wewnętrznie a ja nic nie mogę zrobić. Próbowałam krzyczeć ale żaden dźwięk nie wydobył się z moich ust. Zamaskowana postać wpada do pokoju i ciągnie jego ciało przez sypialnię. Zostawia ślad ciężaru jego ciała kiedy ciągnie go przez pokój. Wszystko wokół jest zabarwione szkarłatem jego krwi. Pobiegłam za postacią. Chciałam płakać, Boże jak ja chciałam płakać , ale moja adrenalina podniosła się kiedy skoczyłam na postać, by upadła na ziemię.
"Och księżniczko, nie chcesz tego robić" Usłyszałam prawdziwego mordercę w jego głosie
"Obserwuj mnie" Chwyciłam jego dłoń i wykręciłam ją w tył. Jego palec wskazujący był w idealnej pozycji by go złamać. Postać nie mogła się ruszyć.
"Sugeruję Ci, że jeżeli chcesz jeszcze żyć odejdź ode mnie w tej chwili"
"Nie mam nic do stracenia"
Wtedy mnie zastrzelił.
"Coral! Coral! Kochanie wstawaj!"
Wyprostowałam się na łóżku. Maskara zabarwiła moje policzki zasłużenie, ponieważ zapomniałam wczoraj jej zmyć. Myślałam, że koszmary mnie opuściły. Chyba się myliłam.
"Ile razy Ci mówiłam, żebyś nie jadła czekolady przed snem! Nic więc dziwnego , że śnią Ci się koszmary" Powiedziała mama kiedy znalazła pusty słoik Nuttelli.
"Mamo to nic, ja .." Zawachałam się. Moja mama nie wie o Nim. Ukrywaliśmy Naszą miłość w tajemnicy. Nie wiem nic o jego rodzinie, jego pracy, nigdy nie powiedział mi swojego imienia. Zawsze mi mówił, że pomimo wszystko kocha mnie. Uwierzyłam mu i wiem, że ochrania mnie z nieba, sam. Nie mam żadnej wątpliwości , że został aniołem. Zrobiłby wszystko dla mnie. On akceptował mnie, z wadami i wszystkim.
"Miałam sen, że dom spłonął" Kłamię
"Będzie dobrze, gwarantuję Ci, że dom nie spłonie i będziemy żyć tutaj"
"Taa" Odpowiadam smutno. Gdyby tylko. Nie będzie dobrze , ponieważ On nie żyje i nie sądzę , że będę taka sama jak wcześniej.
"Kiedy będziesz gotowa, zrobię śniadanie . Dzisiejszy dzień jest wielki!" To wielki dzień. Ale nie jestem podekscytowana. Dzisiaj mój pierwszy dzień na Uniwersytecie San Diego. Jako kierunek wybrałam sztukę i teatr. Teatr sprawia, że czuję się wolna. Kiedy jestem na scenie mogę uciec od chorego życia w którym żyję i być kimś, kim w rzeczywistości nie mogłabym być.
Szybko prostuję swoje włosy. Nie jest perfekcyjnie ale da się wytrzymać. Decyduję by nałożyć odrobinę maskary i różowy błyszczyk. Zazwyczaj noszę więcej makijażu, ale wiem , że będą tam ludzie którzy ocenią mnie kiedy mnie zobaczą. Zakładam czarne rurki, top SDU* i czarne conversy.
"Miejmy to już za sobą. "
*SDU - San Diego University
* jeżeli przeczytałeś/aś zostaw komentarz *
Ciekawe jak narazie :**
OdpowiedzUsuńAww.. Super rozdzial. :))/Marlenka
OdpowiedzUsuńProlog był świetny i nieźle się zapowiada :)
OdpowiedzUsuńAn.