Ruszyliśmy długą, piaszczystą szosą w kierunku plaży.
"Zamknij oczy." Mówi Harry uśmiechając się.
"Nie chcesz mnie porwać prawda?" Śmieję się.
"Gdybym miał cię porwać, zrobiłbym to teraz." Odpowiada. Zamykam oczy i myślę o tym, co chce mi pokazać. Mogę wyczuć, że samochód się obrócił i zatrzymał. Harry zamknął drzwi auta i przeszedł do miejsca pasażera.
Chwycił moją dłoń w swoją i skierował mnie przez piasek. Szliśmy dopóki poczułam zimne mokre skały w porównaniu do gorącego piasku na moich stopach.
"Otwórz oczy." Posłuchałam go i sapnęłam kiedy zobaczyłam widok. Stoimy w zatoce dla syren. Jest tu mały wodospad który osłania nas od reszty oceanu. Stoimy tak przez chwilę. Słuchając odległych mew i obserwując wodospad.
"Podoba ci się?" Pyta.
"Bardzo." Odpowiadam łagodnie, pochłaniając widoki. Harry wypuszcza oddech, nie miałam pojęcia że go wstrzymywał.
"Jak to znalazłeś?"
"Moja mama. Zabierała mnie tutaj przez cały czas kiedy byłem dzieckiem." Siada na krawędzi skał z nogami w wodzie. Robię to samo i pozwalam kontynuować opowieść. "Tutaj nauczyłem się pływać. Przestałem tu przychodzić kiedy umarła."
"Co się z nią stało?" Pytam.
"Wypadek samochodowy." W tym momencie nie widziałam Harrego mówiącego do nauczyciela w pierwszy dzień szkoły. Nie widziałam Harrego który opowiadał kawały. Widzę złamanego, pobitego chłopaka który tęskni za mamą. "Byłem z nią w samochodzie." Zaczyna płakać. " Miałem dziesięć lat. Marzę, że mógłbym coś zrobić ale nie mogę." Bierze kilka poszarpanych oddechów zanim kontynuuje.
"Kojarzysz te pasy blokujące?" Kiwam głową. "Dobra, upewniła się , że są zablokowane, ponieważ za dużo kłóciłem się z nią tamtego dnia. Więc kiedy ciężarówka trzasnęła w bok samochodu, nie mogłem zrobić nic. Byliśmy bardzo blisko. Mój tata musiał pracować długie noce więc podczas weekendów, w większości byłem tylko ja i ona. Musiałem siedzieć tam i patrzeć jak powoli odchodzi kiedy policjant próbował podważyć drzwi. Nie mogłem jej uratować." Patrzy w górę, na mnie. Jego zielone oczy są zeszklone przez łzy. "Nie mogłem jej uratować." Powtarza patrząc na mnie.
I wtedy zrozumiałam jak bardzo podobna była przeszłość moja i Harrego. Oboje mieliśmy kogoś, kogo kochaliśmy zabranego przez kogoś innego. To nie była ich wina ani nasza. To była wina kogoś chorego , zdolnego do zabicia ich. Nie mogliśmy ich uratować, i teraz żyjemy z poczuciem winy.
Harry wyciera swoje oczy o koszulę i próbuje się uśmiechnąć.
"Nie musisz tego robić." Mówię.
"To prawda. Powinniśmy prawdopodobnie wracać. Czas na nasz zajęcia." Nasze zajęcia? Miałam teatr. Harry nie wybrał teatru.
"Nasze zajęcia?" Pytam.
"Och, czy zapomniałem ci powiedzieć?" Uśmiecha się. " Taa, postanowiłem przenieść się na teatr. Myślę, że to będzie ..." Zamilkł. "zabawa". Wydał z siebie śmiech.
~*~
"Nazywam się pani Caroline. Będę waszą nauczycielką teatru w tym roku. Jeżeli będziecie robić, to co powiem, wtedy powinniśmy dogadywać się wspaniale."
Odwróciłam się i strzeliłam spojrzenie do Harrego, które mówiło Będzie dobrze. Potrząsnął głową i spojrzał na podłogę.
"Okej! Zimny odczyt!" Zamarzłam. Zimny odczyt w pierwszy dzień? To jakaś katastrofa.
"Callie i Harry!" Pani Caroline zawołała z listy. Pokazała gestem scenę i wręczyła im scenariusz. "Akt 2 scena 4. Akcja!"
"Nie opuszczaj mnie!" Mówi Callie czytając scenariusz.
"Nie mam wyboru." Mówi Harry odwracając się od niej.
"Tak, masz! Możesz kontrolować swoje życie! Nie słuchaj innych ludzi , czego ty chcesz?" Mówi Callie chwytając jego przedramię. Czuję, że powinnam być zazdrosna o nią, ale nie jestem.
"J-a chcę być z tobą." Odpowiada Harry spoglądając na mnie.
"Cięcie!" Mówi pani Caroline. "Wiem, że pani Coralia będzie cię dzisiaj rozpraszać, ale aktor musi nigdy nie złamać postaci."
"Ale ja czytałem linijkę!' Woła Harry.
"Ah, ale nie patrzysz na Callie. Dużo rzeczy może rozpraszać aktora lub aktorkę, ale musimy się nauczyć to kontrolować. Zajęcia odwołane!" Mówi pani Caroline.
"To było stresujące." Mówi chłopak.
"Co? Myślałeś, że aktorstwo jest proste?" Podnoszę brew.
"Nie kiedy jetseś w pokoju i rozpraszasz mnie." Uśmiecha się.
"Haha bardzo śmieszne Styles." Odprowadza mnie do jeepa i macha na do widzenia.
~*~
Wchodzę do pokoju a Blake i Emily siedzą na poduchach oglądając film.
"Długo się nie widzieliśmy." Mówi Blake.
"Jak twój chłopak?" Pyta Emily szczerząc się jak szaleniec.
"On nie jest moim chłopakiem." Odpowiadam, czując rumieniec. Nigdy nie przyszło mi do głowy czy lubię Harrego czy nie. Mam na myśli, jest słodki, ale mam wątpliwości czy mógłby mnie polubić. Jesteśmy prawdopodobnie tylko przyjaciółmi.
"Cóż jestem zmęczony. Plus, jest środa!" Mówi Blake podekscytowany.
"Środa?" Pytam zmieszana. Jak może być tak podekscytowany zwyczajnym dniem w tygodniu? Aktualnie, patrzy się na mnie jakbym miała dwie głowy.
"Dzień zakupów? Boże, czy ty mnie słuchałaś kiedy ci opowiadałem o sobie?" Oh! Teraz pamiętam. Samotne zakupy w środy z odrywaniem spodów od pizzy.
"Racja. Dobra, powinniśmy ruszać!"
(A.N)
przepraszam za opóźnienie ale jakoś ciężko mi szło z tym rozdziałem:( oczywiście komentujcie i tweetujcie z hashtagiem #HimPl !
do zobaczenia misie xx
12.06.2014
11.22.2014
twelfth ✔
Biegłam przez długie korytarze szkoły. Wiele głosów nuciło " uważaj na siebie, uważaj na siebie, uważaj na siebie." Były zgrane i natarczywe. Korytarz wiedzy stał się ślepym zaułkiem więc obróciłam się szukając ucieczki. On. On jest tutaj. Patrząc na mnie pięknymi, zielonymi oczami i ciemnobrązowymi włosami. Uśmiecha się ciepło do mnie. Biegnę do Niego i ciasno go przytulam.
"Długi czas się nie widzieliśmy, Lia." Mówi, kierując mnie do najbliższej klasy.
Tak szybko, jak tam jesteśmy, staje się agresywny. Przygniata mnie do stolika.
"Uważaj na siebie, Lia." Uśmiecha się biorąc skalpel.
Budzę się biegnąc. Mój umysł nie odpowiada moim ruchom. Moje stopy kierują mnie do sypialni trzy drzwi w dół. Do pokoju Harrego.
Pukam do drzwi niecierpliwie ale nie za głośno. Bez odpowiedzi. Pukam jeszcze raz i dostaję tą samą odpowiedź. Zaczynam płakać i opieram się o drzwi. jestem przerażona. Potrzebuję kogoś. Harry jest jedyną osobą w tej szkole, która wie o Nim i desperacko potrzebuję jego kojącego głosu, teraz.
Naprawdę muszę cię zobaczyć.
Piszę do niego.
Harry: Dopiero wyszedłem spod prysznica. Klucz jest na wierzchu ramy od drzwi.
Odpisał.
Rozglądam się za kluczem i wreszcie go znajduję. Pozwalam sobie wejść do środka i mój wzrok ląduje na kanapie w rogu. Właśnie wtedy zwróciłam uwagę na Harrego wychodzącego z łazienki i samym ręczniku. Jego linia v zanika pod ubraniem a jego włosy są pokryte kropelkami, które spadają na jego skórę. Siada koło mnie na kanapie.
"Coś nie tak?" Marszczy brwi.
"Miałam sen." Oświadczam.
"O?"
"Nim."
"Co się stało?" Reguluje ręcznik oczywiście czując się niekomfortowo.
"Boże, po prostu idź założyć jakieś ciuchy Harry!" Mówię zirytowana. Czy on naprawdę zapomniał założyć na siebie ubrania? Ugh.
"Hej, jesteś jedyną która powiedziała, że musi mnie zobaczyć." Mówi uśmiechając się.
"Nie w ten sposób. Naprawdę, proszę załóż coś na siebie i wtedy będziemy rozmawiać." Mówię zawiedziona.
W chwili gdy wraca jest ubrany w biały t-shirt i szare spodnie. Siada na poprzedniej pozycji obok mnie i pokazuje gestem, bym kontynuowała.
"To było okropne. On próbował mnie zabić Harry." Mówię a mój głos się załamuje. Chłopak trzyma mnie i rysuje małe kółka na moich plecach uspokajając mnie.
"Jest okej. To się nie stanie. Nic ci się nie stanie." Mówi pocieszając mnie.
Budzę się z ręką wplecioną w dłoń Harrego. Jego głowa jest wciśnięta w dziurę między moją szyją i obojczykiem. Próbuję wyciągnąć swoją rękę z jego, a jego uścisk staje się coraz szczelniejszy.
"Zostań ze mną." Mamrocze. Wygląda tak uroczo z porozrzucanymi włosami i pogniecionymi ubraniami. Wszystko czego chcę to wskoczyć ponownie do łóżka i przytulić się do niego. Ale to nie byłoby odpowiedzialne.
"Harry , muszę iść na zajęcia." Nie chcę iść. Marzę o tym by móc zwiać. Ale jestem okropna w kłamaniu więc nie mogłabym wymyślić dobrej wymówki .
"Zajmę się tym." Mówi biorąc swój telefon. "Już. Gotowe!"
"Co zrobiłeś?"
"Napisałem do Josepha ,że zwymiotowałaś na moją kanapę i masz 39 stopni gorączki."
"Harry !" Mówię zszokowana.
"Coral !" Kpi ze mnie.
"Haha bardzo śmieszne. Zresztą, dlaczego mówisz do niego Joseph?" Pytam. Nigdy nie myślałam, że to stosowne mówić do nauczycieli po imieniu , ale wygląda na to, że Harremu przychodzi to naturalnie.
"To rodzaj naszej rzeczy." Chichocze. "Chodź, jest coś co chcę ci pokazać." Mówi chwytając moją rękę i ciągnąc mnie za drzwi.
(A.N)
Co sądzicie o rozdziale? :3 Mam nadzieję , że się podobał! Piszcie komentarze bo to serio motywuje B) jeżeli wam się nie chce (mnie też dopada czasem leń) to tweetnijcie z hashtagiem #HimPl na tt XD
"Długi czas się nie widzieliśmy, Lia." Mówi, kierując mnie do najbliższej klasy.
Tak szybko, jak tam jesteśmy, staje się agresywny. Przygniata mnie do stolika.
"Uważaj na siebie, Lia." Uśmiecha się biorąc skalpel.
Budzę się biegnąc. Mój umysł nie odpowiada moim ruchom. Moje stopy kierują mnie do sypialni trzy drzwi w dół. Do pokoju Harrego.
Pukam do drzwi niecierpliwie ale nie za głośno. Bez odpowiedzi. Pukam jeszcze raz i dostaję tą samą odpowiedź. Zaczynam płakać i opieram się o drzwi. jestem przerażona. Potrzebuję kogoś. Harry jest jedyną osobą w tej szkole, która wie o Nim i desperacko potrzebuję jego kojącego głosu, teraz.
Naprawdę muszę cię zobaczyć.
Piszę do niego.
Harry: Dopiero wyszedłem spod prysznica. Klucz jest na wierzchu ramy od drzwi.
Odpisał.
Rozglądam się za kluczem i wreszcie go znajduję. Pozwalam sobie wejść do środka i mój wzrok ląduje na kanapie w rogu. Właśnie wtedy zwróciłam uwagę na Harrego wychodzącego z łazienki i samym ręczniku. Jego linia v zanika pod ubraniem a jego włosy są pokryte kropelkami, które spadają na jego skórę. Siada koło mnie na kanapie.
"Coś nie tak?" Marszczy brwi.
"Miałam sen." Oświadczam.
"O?"
"Nim."
"Co się stało?" Reguluje ręcznik oczywiście czując się niekomfortowo.
"Boże, po prostu idź założyć jakieś ciuchy Harry!" Mówię zirytowana. Czy on naprawdę zapomniał założyć na siebie ubrania? Ugh.
"Hej, jesteś jedyną która powiedziała, że musi mnie zobaczyć." Mówi uśmiechając się.
"Nie w ten sposób. Naprawdę, proszę załóż coś na siebie i wtedy będziemy rozmawiać." Mówię zawiedziona.
W chwili gdy wraca jest ubrany w biały t-shirt i szare spodnie. Siada na poprzedniej pozycji obok mnie i pokazuje gestem, bym kontynuowała.
"To było okropne. On próbował mnie zabić Harry." Mówię a mój głos się załamuje. Chłopak trzyma mnie i rysuje małe kółka na moich plecach uspokajając mnie.
"Jest okej. To się nie stanie. Nic ci się nie stanie." Mówi pocieszając mnie.
Budzę się z ręką wplecioną w dłoń Harrego. Jego głowa jest wciśnięta w dziurę między moją szyją i obojczykiem. Próbuję wyciągnąć swoją rękę z jego, a jego uścisk staje się coraz szczelniejszy.
"Zostań ze mną." Mamrocze. Wygląda tak uroczo z porozrzucanymi włosami i pogniecionymi ubraniami. Wszystko czego chcę to wskoczyć ponownie do łóżka i przytulić się do niego. Ale to nie byłoby odpowiedzialne.
"Harry , muszę iść na zajęcia." Nie chcę iść. Marzę o tym by móc zwiać. Ale jestem okropna w kłamaniu więc nie mogłabym wymyślić dobrej wymówki .
"Zajmę się tym." Mówi biorąc swój telefon. "Już. Gotowe!"
"Co zrobiłeś?"
"Napisałem do Josepha ,że zwymiotowałaś na moją kanapę i masz 39 stopni gorączki."
"Harry !" Mówię zszokowana.
"Coral !" Kpi ze mnie.
"Haha bardzo śmieszne. Zresztą, dlaczego mówisz do niego Joseph?" Pytam. Nigdy nie myślałam, że to stosowne mówić do nauczycieli po imieniu , ale wygląda na to, że Harremu przychodzi to naturalnie.
"To rodzaj naszej rzeczy." Chichocze. "Chodź, jest coś co chcę ci pokazać." Mówi chwytając moją rękę i ciągnąc mnie za drzwi.
(A.N)
Co sądzicie o rozdziale? :3 Mam nadzieję , że się podobał! Piszcie komentarze bo to serio motywuje B) jeżeli wam się nie chce (mnie też dopada czasem leń) to tweetnijcie z hashtagiem #HimPl na tt XD
11.14.2014
eleventh ✔
Przybiegłam do pokoju tak szybko, jak było to możliwe. Docieram do drzwi i wbiegam do środka , wcześniej zatrzaskując za sobą drzwi. Siedzę na poduchowym krześle przed telewizorem. Po prostu tam siedzę. Z kolanami przy piersi. Jestem obojętna. Słowa grają w mojej głowie wciąż i wciąż . Uważaj na siebie. Groźba, która mnie przeraża.
Słyszę pukanie do drzwi. Moje bicie serca natychmiast przyspiesza, zaczynam łapać krótkie oddechy i czuję nadchodzące łzy.
"Spokojnie Coral , to tylko ja." Mówi niski głos. Idę do drzwi i otwieram je. Powracam na swoje miejsce z odgłosami kroków śledzącymi mnie. Gapię się w nicość , próbując przetworzyć rzeczy, które wydarzyły się w ciągu kilku ostatnich dni. Najpierw list, później ten facet, a teraz ten medalik. Ktokolwiek grozi mi, wykonał piekielnie dobrą robotę .
"Chcesz o tym pogadać?" Pyta , przerywając moje myśli.
Potrząsam głową na nie.
"Jest cokolwiek, co mógłbym dla ciebie zrobić?"
Potrząsam głową ponownie.
"Coral , nie mogę ci pomóc jeżeli mnie nie wpuścisz. Proszę, porozmawiaj ze mną." Błaga.
Biorę niepewny oddech i próbuję rozpocząć konwersację.
"Jestem teraz po prostu cholernie wystraszona. Nie chcę zostać zraniona." Mam łzy w oczach, które prawie spływają.
"Pamiętasz co powiedziałem w chatce?" Mówi patrząc mi w oczy. "Nie złamię tej obietnicy. Nikt cię nie skrzywdzi tak długo, aż będę w pobliżu." Przytakuję i wpadam w jego ramiona. Nie mogę już tego znieść. Dlatego zanoszę się płaczem. Jego biała koszulka zamienia się w czarną przez maskarę.
Jednak nie powiedział o tym ani słowa. Po prostu trzymał mnie w swoich ramionach , głaskając mnie po włosach kiedy płakałam.
To było kojące. Bardziej kojące nawet od Niego. Może oberwie mi się za to. Możliwe, że to wszystko, to tylko blef. Uważaj na siebie może być przypadkowym dowcipem. Ale list, to już inna historia. Ten jeden był ewidentny. Ktoś próbował powtórnie przeżywać ten ból z miesięcy, kiedy On zaginął. Żałuję, że nawet nie mam możliwej teorii , kto to jest. Ale nie wiem nic o jego życiu towarzyskim. Odpycham od siebie myśli, kiedy gapię się w telewizor.
Harry nalegał by zostawić stare powtórki programów ,których nigdy nie widziałam. Ściszył głośność, kiedy nadal cicho płakałam. Leżę na boku a moja głowa spoczywa na jego kolanach. Zostaliśmy tak do końca dnia. Oglądając telewizję i odrobinę rozmawiając. Nadeszła noc i ostatnią rzeczą ,którą pamiętam jest Harry mówiący mi 'Dobranoc' i potykając się, opuszcza mój pokój.
I wtedy nadeszły koszmary.
(A.N)
autorka przeprasza za krótki rozdział:( tweetujcie z hashtagiem #HimPl :)
do zobaczenia ily xx
Słyszę pukanie do drzwi. Moje bicie serca natychmiast przyspiesza, zaczynam łapać krótkie oddechy i czuję nadchodzące łzy.
"Spokojnie Coral , to tylko ja." Mówi niski głos. Idę do drzwi i otwieram je. Powracam na swoje miejsce z odgłosami kroków śledzącymi mnie. Gapię się w nicość , próbując przetworzyć rzeczy, które wydarzyły się w ciągu kilku ostatnich dni. Najpierw list, później ten facet, a teraz ten medalik. Ktokolwiek grozi mi, wykonał piekielnie dobrą robotę .
"Chcesz o tym pogadać?" Pyta , przerywając moje myśli.
Potrząsam głową na nie.
"Jest cokolwiek, co mógłbym dla ciebie zrobić?"
Potrząsam głową ponownie.
"Coral , nie mogę ci pomóc jeżeli mnie nie wpuścisz. Proszę, porozmawiaj ze mną." Błaga.
Biorę niepewny oddech i próbuję rozpocząć konwersację.
"Jestem teraz po prostu cholernie wystraszona. Nie chcę zostać zraniona." Mam łzy w oczach, które prawie spływają.
"Pamiętasz co powiedziałem w chatce?" Mówi patrząc mi w oczy. "Nie złamię tej obietnicy. Nikt cię nie skrzywdzi tak długo, aż będę w pobliżu." Przytakuję i wpadam w jego ramiona. Nie mogę już tego znieść. Dlatego zanoszę się płaczem. Jego biała koszulka zamienia się w czarną przez maskarę.
Jednak nie powiedział o tym ani słowa. Po prostu trzymał mnie w swoich ramionach , głaskając mnie po włosach kiedy płakałam.
To było kojące. Bardziej kojące nawet od Niego. Może oberwie mi się za to. Możliwe, że to wszystko, to tylko blef. Uważaj na siebie może być przypadkowym dowcipem. Ale list, to już inna historia. Ten jeden był ewidentny. Ktoś próbował powtórnie przeżywać ten ból z miesięcy, kiedy On zaginął. Żałuję, że nawet nie mam możliwej teorii , kto to jest. Ale nie wiem nic o jego życiu towarzyskim. Odpycham od siebie myśli, kiedy gapię się w telewizor.
Harry nalegał by zostawić stare powtórki programów ,których nigdy nie widziałam. Ściszył głośność, kiedy nadal cicho płakałam. Leżę na boku a moja głowa spoczywa na jego kolanach. Zostaliśmy tak do końca dnia. Oglądając telewizję i odrobinę rozmawiając. Nadeszła noc i ostatnią rzeczą ,którą pamiętam jest Harry mówiący mi 'Dobranoc' i potykając się, opuszcza mój pokój.
I wtedy nadeszły koszmary.
(A.N)
autorka przeprasza za krótki rozdział:( tweetujcie z hashtagiem #HimPl :)
do zobaczenia ily xx
11.10.2014
tenth ✔
Budzę się z ręką na ramieniu i głową z ciemnymi, brązowymi włosami odwróconą w moją stronę, na kanapie. Harry siedział na ziemi, ale jego głowa leżała na sofie. Jego pozycja wyglądała jakby chciał mi zapewnić komfort. Wykręcam się z jego uścisku i patrzę na stary, dziadkowy zegar , który wskazuje godzinę 11:23. Cholera, moja pierwsza lekcja sztuki zaczęła się o 11:00. Zdecydowałam, że nie chcę się narażać na nienawiść profesora za niebezpieczne spóźnienie się na pierwszą lekcję, dlatego postanowiłam zaczekać do końca lekcji i najwyżej później przeprosić. Harry porusza się we śnie. Ciekawe, o czym teraz śni. Myślę. Mam nadzieję, że nie są to żadne koszmary rzeczywistości, o których ja śnię.
"Nie możesz da-" Budzi się z krzykiem. Jego emocje wyglądały jak basen złości, winy i smutku. Zgaduję, że to odpowiada na moje poprzednie pytania.
"Przepraszam, to był tylko sen. Mam je przez cały czas. Przepraszam." Mówi, wstając i kładąc koce obok sofy.
"Nie musisz za to przepraszać. Też je mam." Mówię. Przebłysk winy przebiega przez twarz chłopaka. Prawie jak dziecko, które zostało oskarżone przez swojego brata o zepsucie zabawki, kiedy to tak naprawdę była jego wina. Szybko uspokaja się a jego poprzednie emocje zmieniają się w troskę.
"O czym są twoje?" Pyta siadając na jednym ze stołków barowych obok mnie. Nie przygotowałam się na to pytanie. Powinnam skłamać? Nie. On chciałby powiedzieć o tym. Po prostu nie mogę powiedzieć całej prawdy.
"Mój ex." Mówię wprost.
"Kim on jest?" Pyta. Zupełnie inna reakcja niż kiedy wspomniałam o Nim w barze BBQ.
"Nigdy nie poznałam jego imienia, ale bardzo się kochaliśmy. Wszystko skończyło się tragedią i wolałabym o tym nie mówić." Chłopak na mnie patrzy i wiem, że chce wiedzieć więcej informacji, ale nic nie mówi. Chwyta swój płaszcz i klucze.
"Chodź." Mówi otwierając drzwi.
"Gdzie jedziemy?"
"Wiem, że zdecydowałaś zwiać z zajęć, ale to nie znaczy że ja też." Mówi zamykając chatkę i ruszając do swojego samochodu. Wsiadam na miejsce pasażera i zaczynam bębnić palcami o uszczelnienie okna.
"Nigdy mi nie powiedziałeś co studiujesz." Mówię.
"Prawo." Odpowiada.
"Och, to super! Mój przyjaciel Blake studiuje to samo! Macie jakieś zajęcia razem?" Pytam. Do tej pory nic nie wskazywało na to, że Harry i Blake mogliby mieć razem zajęcia.
"Blake Smith? Taa, nie rozmawiamy zbyt dużo." Mówi, oczywiście kończąc konwersację.
Mija godzina ciszy zanim docieramy do akademików a chłopak odprowadza mnie do drzwi.
"Co się dzieje Harry?" Pyta, kiedy patrzy w dół, na swoje stare buty, kopiąc nimi nerwowo o ziemię.
"Nic, po prostu myślę. Miłego dnia Coralio." Mówi, machając mi na do widzenia i podążając do swojej sypialni trzy drzwi w dół.
Wchodzę do środka a Emily zajada się stosem frytek i piwem korzennym. Je jak świnia i nie tyje ani kilograma. Kim ona jest? Odpowiedź jest oczywista: zagubiona córka Super Woman.
"Przegapiłaś cudowną lekturę na angielskim o 'wadze autorów i ich procesie bycia' dzisiaj. Szczególnie lubię część, w której profesor przydzielił nam przeczytanie biografii autora yay!" Mówi sarkastycznie. Tak dużo do zrobienia przez jeden dzień przerwy. Myślę.
Jadę na korytarz kampusu i udaję się do sekcji poświęconej biografiom. Decyduję, że prawdopodobnie przeczytam tylko biografię Szekspira, ponieważ wiem o nim już dużo przez teatr. Cień wyłania się zza mnie i sięga po książkę, którą właśnie miałam sięgnąć.
"Czy to jest to, czego szukałaś panienko?" Mówi Harry , uśmiechając się.
"Rzeczywiście tak, i jeśli nie zacznę tego czytać teraz, nie ma mowy bym skończyła to jutro." Mówię, przerzucając strony książki. Na serio, ta książka ma przynajmniej 400 stron. Strony zatrzymały się w połowie lektury , na sercu z metalu jako zakładki. Prawie upuszczam książkę na ten widok.
"Czy to-" Chłopak pyta. Patrzę na niego i szybko przytakuję.
Leżące w książce serce było identyczną kopią mojego naszyjnika ze słowami: Uważaj na siebie! wygrawerowanymi na przedzie.
(A/N)
i jak wrażenia? ktoś tu prześladuje naszą małą Coral ;-; podzielcie się swoimi opiniami w komentarzach oraz na twitterze z hashtagiem #HimPl
do zobaczenia niedługo:)
"Nie możesz da-" Budzi się z krzykiem. Jego emocje wyglądały jak basen złości, winy i smutku. Zgaduję, że to odpowiada na moje poprzednie pytania.
"Przepraszam, to był tylko sen. Mam je przez cały czas. Przepraszam." Mówi, wstając i kładąc koce obok sofy.
"Nie musisz za to przepraszać. Też je mam." Mówię. Przebłysk winy przebiega przez twarz chłopaka. Prawie jak dziecko, które zostało oskarżone przez swojego brata o zepsucie zabawki, kiedy to tak naprawdę była jego wina. Szybko uspokaja się a jego poprzednie emocje zmieniają się w troskę.
"O czym są twoje?" Pyta siadając na jednym ze stołków barowych obok mnie. Nie przygotowałam się na to pytanie. Powinnam skłamać? Nie. On chciałby powiedzieć o tym. Po prostu nie mogę powiedzieć całej prawdy.
"Mój ex." Mówię wprost.
"Kim on jest?" Pyta. Zupełnie inna reakcja niż kiedy wspomniałam o Nim w barze BBQ.
"Nigdy nie poznałam jego imienia, ale bardzo się kochaliśmy. Wszystko skończyło się tragedią i wolałabym o tym nie mówić." Chłopak na mnie patrzy i wiem, że chce wiedzieć więcej informacji, ale nic nie mówi. Chwyta swój płaszcz i klucze.
"Chodź." Mówi otwierając drzwi.
"Gdzie jedziemy?"
"Wiem, że zdecydowałaś zwiać z zajęć, ale to nie znaczy że ja też." Mówi zamykając chatkę i ruszając do swojego samochodu. Wsiadam na miejsce pasażera i zaczynam bębnić palcami o uszczelnienie okna.
"Nigdy mi nie powiedziałeś co studiujesz." Mówię.
"Prawo." Odpowiada.
"Och, to super! Mój przyjaciel Blake studiuje to samo! Macie jakieś zajęcia razem?" Pytam. Do tej pory nic nie wskazywało na to, że Harry i Blake mogliby mieć razem zajęcia.
"Blake Smith? Taa, nie rozmawiamy zbyt dużo." Mówi, oczywiście kończąc konwersację.
Mija godzina ciszy zanim docieramy do akademików a chłopak odprowadza mnie do drzwi.
"Co się dzieje Harry?" Pyta, kiedy patrzy w dół, na swoje stare buty, kopiąc nimi nerwowo o ziemię.
"Nic, po prostu myślę. Miłego dnia Coralio." Mówi, machając mi na do widzenia i podążając do swojej sypialni trzy drzwi w dół.
Wchodzę do środka a Emily zajada się stosem frytek i piwem korzennym. Je jak świnia i nie tyje ani kilograma. Kim ona jest? Odpowiedź jest oczywista: zagubiona córka Super Woman.
"Przegapiłaś cudowną lekturę na angielskim o 'wadze autorów i ich procesie bycia' dzisiaj. Szczególnie lubię część, w której profesor przydzielił nam przeczytanie biografii autora yay!" Mówi sarkastycznie. Tak dużo do zrobienia przez jeden dzień przerwy. Myślę.
Jadę na korytarz kampusu i udaję się do sekcji poświęconej biografiom. Decyduję, że prawdopodobnie przeczytam tylko biografię Szekspira, ponieważ wiem o nim już dużo przez teatr. Cień wyłania się zza mnie i sięga po książkę, którą właśnie miałam sięgnąć.
"Czy to jest to, czego szukałaś panienko?" Mówi Harry , uśmiechając się.
"Rzeczywiście tak, i jeśli nie zacznę tego czytać teraz, nie ma mowy bym skończyła to jutro." Mówię, przerzucając strony książki. Na serio, ta książka ma przynajmniej 400 stron. Strony zatrzymały się w połowie lektury , na sercu z metalu jako zakładki. Prawie upuszczam książkę na ten widok.
"Czy to-" Chłopak pyta. Patrzę na niego i szybko przytakuję.
Leżące w książce serce było identyczną kopią mojego naszyjnika ze słowami: Uważaj na siebie! wygrawerowanymi na przedzie.
(A/N)
i jak wrażenia? ktoś tu prześladuje naszą małą Coral ;-; podzielcie się swoimi opiniami w komentarzach oraz na twitterze z hashtagiem #HimPl
do zobaczenia niedługo:)
10.17.2014
nineth ✔
Patrzę na ziemię w szoku, co się właśnie wydarzyło. Facet, który poprzednio groził mi ,teraz leży w drgającym haosie przy moich stopach. Harry nadal trzyma broń. Jego twarz pokazuje tylko jedno wyrażenie. Złość. Nigdy nie widziałam takiego aktu okrucieństwa w człowieku. Wydarzenie to jest jak wyprawa do najciemniejszych kątów moich koszmarów . Mężczyzna jeszcze nie umarł. Był po prostu nieprzytomny. Był również na szybkiej drodze do śmierci . Jego szkarłatna krew zabarwiła beton. Nie zostało zbyt dużo czasu , zanim ktoś zwróci na nas uwagę i zadzwoni po gliny? Co zrobię, jeśli ktoś zadzwoni po gliniarzy? Kogo stronę miałabym wziąść ? Racja, Harry właśnie zabił człowieka przede mną , ale policja może nie uwierzyć , że to stało się z powodu przerażających działań mężczyzny , zmuszających chłopaka do strzału.
"Wsiadaj do samochodu, Coral." Mówi Harry, przerywając tym samym moja mentalną debatę. Nie mam czasu na przemyślenie jego komendy , ponieważ wcześniej czuję wielką dłoń na moim boku , kierującą mnie na miejsce pasażera w jego samochodzie. Wsiadam do pojazdu bez żadnego argumentu.Nie mam pojęcia co mu powiedzieć. Wiem, że chciał mnie tylko chronić , ale zaszedł za daleko. Harry wsiadł do samochodu i cisza trwała około 12 minut zanim słowo zostało wypowiedziane.
"Powiedz coś ." Powiedział swoim tonem , nie zrzucając wzroku z jezdni.
"Potrzebuję coś dodać ?"
"Nie graj w tą grę Coral. Wiem, że coś zaprząta twoje myśli. " Mówi. Mógł powiedzieć. Tak, oczywiście , myśli zaprzątały moja głowę.
To wszystko nie ma sensu. Przybyłam do college'u by spróbować i zapomnieć o przeszłości , ale teraz wolałabym wrócić do mojego cichego schronienia zwanego pokojem i utkwić wzrok w suficie niż doświadczać to , czym teraz jestem.
"Dlaczego? " To wszystko o co pytam.
"Próbowałem Cię chronić. " Odpowiada. Prawie tak, jakby wiedział o co go zapytam.
"Czyli potraktowałeś to jako zaproszenie do zabicia kogoś?! " Podniosłam głos i zauważyłam , że samochód się zatrzymał. Stanęliśmy przed drewnianą chatką . Moje serce zaczęło szaleńczo bić. Musiał zauważyć moje zdenerwowanie, widziałam jak patrzył to na mnie, to na dom.
"Nie skrzywdzę Cię." Mówi. Jego oddech jest spokojny, kiedy zabiera kosmyk włosów z mojej twarzy.
"Dlaczego powinnam Ci zaufać? " Mówię. Mogę poczuć jego wzrok nalegający by spojrzeć na niego , ale nie mogę się do tego zmusić. Patrzę w dół na moje ręce , splątując je razem i rozplątując , próbując opróżnić swój mózg z miliona rzeczy , które zdarzyły się na raz. Ciepła dłoń ześlizgnęła się w głąb mojej i nie mogłam oderwać wzroku od tego, jak perfekcyjnie wyglądają splątane.
"Ten facet tu wróci. Nie był przypadkowym , najebanym chłopakiem z ulicy." Spotykam jego wzrok i mogę powiedzieć, że próbuje dobierać swoje słowa ostrożnie. Jego dłoń opuściła moją , tak samo jak wzrok , gdy spojrzał za okno.
"Coral, ja go znam." To zdecydowanie zdobyło moją uwagę. Zostałam cicho , czekając by kontynuował ale nigdy tego nie zrobił.
"Idziesz ze mną do środka ?" To wszystko , co powiedział. Rzucam okiem na jego twarz i widzę twarz bardziej przypominającą zagubionego pieska niż kogoś , komu zlecono morderstwo. Daję mu małe skinienie i patrzę w stronę chatki. Harry szpera w kluczykach , ale później przestaje.
"Strasznie przepraszam za tą sytuację. Marzę o tym , by wytłumaczyć ci każdy detal , ale nie mogę." Mówi. Nic nie odpowiadam. Nadal nie mam pojęcia co powinnam czuć. Chatka jest bardzo przytulna i jakoś mała w środku. Całość ogólnie wydaje się być bezpieczna. Powinnam być przerażona. Byłam w domu z chłopakiem, którego znam zaledwie dzień , ale się nie bałam. Prawdopodobnie czuje się tutaj bardziej bezpiecznie niż kiedykolwiek wcześniej byłam.
"Wezmę kanapę a ty łóżko. " Mówi.
"Co? Nie. Chyba nie myslisz, że będę tutaj spała, prawda? " Jeżeli naprawdę myślał , że byłam tym typem dziewczyny to chyba stracił pamięć.
"Nie komentuj tego. Jest już po 12 i myślę , że żadne z nas nie jest w stanie wracać do kampusu godzinę. " Mówi chwytając kołdrę i podając mi ją.
"Harry, nie mogę spać w twoim łóżku. " Mówię , mając nadzieję wybrnąć z tej sytuacji.
"Wiec spisz na kanapie." Mówi. Wyłącza światło kiedy kładę się na sofie i widzę jego zbudowane ciało kierujące się do pokoju na tyłach chatki. Nawet w ciemnościach widzę perfekcyjnie jego twarz. Przypominam sobie , że jesteśmy pośrodku lasu i natychmiast jestem przerażona.
"Harry." Mówię. Przestaje iść i unosi brew.
"Możesz ze mną zostać ?" Żałuję swoich słów od razu po tym jak je powiedziałam. Nie chcę , żeby ze mną spał. Po prostu potrzebuję tutaj kogoś. Patrzy na mnie i widzi mój dyskomfort. Bierze kolejny koc, śpiwory i tworzy barłóg na ziemi ,obok mnie.Zamykam oczy i czuje delikatny pocałunek na moim policzku .
"Ochronię cię. " Szepcze do mojego ucha. Kładzie się na swoim ,,łóżku" , a ja płynę snem , śniąć o lesnych, zielonych oczach i bezsensownych tatuażach.
(A.N) ROZDZIAŁ NIESPRAWDZANY!
TWEETUJCIE POD HASHTAGIEM #HimPL
"Wsiadaj do samochodu, Coral." Mówi Harry, przerywając tym samym moja mentalną debatę. Nie mam czasu na przemyślenie jego komendy , ponieważ wcześniej czuję wielką dłoń na moim boku , kierującą mnie na miejsce pasażera w jego samochodzie. Wsiadam do pojazdu bez żadnego argumentu.Nie mam pojęcia co mu powiedzieć. Wiem, że chciał mnie tylko chronić , ale zaszedł za daleko. Harry wsiadł do samochodu i cisza trwała około 12 minut zanim słowo zostało wypowiedziane.
"Powiedz coś ." Powiedział swoim tonem , nie zrzucając wzroku z jezdni.
"Potrzebuję coś dodać ?"
"Nie graj w tą grę Coral. Wiem, że coś zaprząta twoje myśli. " Mówi. Mógł powiedzieć. Tak, oczywiście , myśli zaprzątały moja głowę.
To wszystko nie ma sensu. Przybyłam do college'u by spróbować i zapomnieć o przeszłości , ale teraz wolałabym wrócić do mojego cichego schronienia zwanego pokojem i utkwić wzrok w suficie niż doświadczać to , czym teraz jestem.
"Dlaczego? " To wszystko o co pytam.
"Próbowałem Cię chronić. " Odpowiada. Prawie tak, jakby wiedział o co go zapytam.
"Czyli potraktowałeś to jako zaproszenie do zabicia kogoś?! " Podniosłam głos i zauważyłam , że samochód się zatrzymał. Stanęliśmy przed drewnianą chatką . Moje serce zaczęło szaleńczo bić. Musiał zauważyć moje zdenerwowanie, widziałam jak patrzył to na mnie, to na dom.
"Nie skrzywdzę Cię." Mówi. Jego oddech jest spokojny, kiedy zabiera kosmyk włosów z mojej twarzy.
"Dlaczego powinnam Ci zaufać? " Mówię. Mogę poczuć jego wzrok nalegający by spojrzeć na niego , ale nie mogę się do tego zmusić. Patrzę w dół na moje ręce , splątując je razem i rozplątując , próbując opróżnić swój mózg z miliona rzeczy , które zdarzyły się na raz. Ciepła dłoń ześlizgnęła się w głąb mojej i nie mogłam oderwać wzroku od tego, jak perfekcyjnie wyglądają splątane.
"Ten facet tu wróci. Nie był przypadkowym , najebanym chłopakiem z ulicy." Spotykam jego wzrok i mogę powiedzieć, że próbuje dobierać swoje słowa ostrożnie. Jego dłoń opuściła moją , tak samo jak wzrok , gdy spojrzał za okno.
"Coral, ja go znam." To zdecydowanie zdobyło moją uwagę. Zostałam cicho , czekając by kontynuował ale nigdy tego nie zrobił.
"Idziesz ze mną do środka ?" To wszystko , co powiedział. Rzucam okiem na jego twarz i widzę twarz bardziej przypominającą zagubionego pieska niż kogoś , komu zlecono morderstwo. Daję mu małe skinienie i patrzę w stronę chatki. Harry szpera w kluczykach , ale później przestaje.
"Strasznie przepraszam za tą sytuację. Marzę o tym , by wytłumaczyć ci każdy detal , ale nie mogę." Mówi. Nic nie odpowiadam. Nadal nie mam pojęcia co powinnam czuć. Chatka jest bardzo przytulna i jakoś mała w środku. Całość ogólnie wydaje się być bezpieczna. Powinnam być przerażona. Byłam w domu z chłopakiem, którego znam zaledwie dzień , ale się nie bałam. Prawdopodobnie czuje się tutaj bardziej bezpiecznie niż kiedykolwiek wcześniej byłam.
"Wezmę kanapę a ty łóżko. " Mówi.
"Co? Nie. Chyba nie myslisz, że będę tutaj spała, prawda? " Jeżeli naprawdę myślał , że byłam tym typem dziewczyny to chyba stracił pamięć.
"Nie komentuj tego. Jest już po 12 i myślę , że żadne z nas nie jest w stanie wracać do kampusu godzinę. " Mówi chwytając kołdrę i podając mi ją.
"Harry, nie mogę spać w twoim łóżku. " Mówię , mając nadzieję wybrnąć z tej sytuacji.
"Wiec spisz na kanapie." Mówi. Wyłącza światło kiedy kładę się na sofie i widzę jego zbudowane ciało kierujące się do pokoju na tyłach chatki. Nawet w ciemnościach widzę perfekcyjnie jego twarz. Przypominam sobie , że jesteśmy pośrodku lasu i natychmiast jestem przerażona.
"Harry." Mówię. Przestaje iść i unosi brew.
"Możesz ze mną zostać ?" Żałuję swoich słów od razu po tym jak je powiedziałam. Nie chcę , żeby ze mną spał. Po prostu potrzebuję tutaj kogoś. Patrzy na mnie i widzi mój dyskomfort. Bierze kolejny koc, śpiwory i tworzy barłóg na ziemi ,obok mnie.Zamykam oczy i czuje delikatny pocałunek na moim policzku .
"Ochronię cię. " Szepcze do mojego ucha. Kładzie się na swoim ,,łóżku" , a ja płynę snem , śniąć o lesnych, zielonych oczach i bezsensownych tatuażach.
(A.N) ROZDZIAŁ NIESPRAWDZANY!
TWEETUJCIE POD HASHTAGIEM #HimPL
8.28.2014
eighth ✔
Jedziemy w milczeniu na miejsce , do którego Harry postanowił mnie zabrać.
Długo siedzieliśmy w niezręcznej ciszy zanim przemówiłam.
"Wiec gdzie jedziemy? "
"Spokojnie koniku polny." Powiedział patrząc na mnie. Szczerze mówiąc boję się wiedzieć co się dzieje w jego pokręconym umyśle.
Zatrzymaliśmy się przed grill barem. Byłam kompletnie zszokowana. Patrzę na niego sfrustrowana.
"Kazałeś mi założyć sukienkę dla tego?!" Krzyczę wyrzucając ręce w powietrze. Mimo, że kocham grill , to naprawdę myślałam że będzie się starał zrobić na mnie lepsze pierwsze wrażenie.
"Kto powiedział ,że założyłaś sukienkę dla tego miejsca?" Mówi, podnosząc jedną brew. Po prostu przewracam oczami i zaczynam wychodzić z samochodu kiedy Harry blokuje drzwi.
"Wypuść mnie stąd Harry!" Jedyna myśl ,która zaprzątała mój umysł to O boże, zostanę zgwałcona.
"Nie tak szybko cukiereczku." Powiedział wychodząc z auta. Podszedł do mojej strony i otworzył drzwi wyciągając w moją stronę rękę bym ją chwyciła.
"Nie mów do mnie cukiereczku, nie jestem dzieckiem." Powiedziałam zirytowana chwytając jego dłoń. Weszliśmy do restauracji a zapach mięsa i sosu barbecue okupił moje nozdrza. Usiedliśmy naprzeciwko siebie i zostaliśmy odwiedzeni przez kelnerkę. Miała rękaw z tatuaży na jej prawym ramieniu i za dużo piercingu na twarzy. Skrępowało mnie to , w jaki sposób patrzył na nią Harry kiedy zabierała menu powolnym ruchem , by upewnić się ,że może je wziąść. "Co za szmata "Pomyślałam.
Kilka minut później dziewczyna wróciła z hamburgerem dla Harrego i połową żeberka dla mnie. Zaatakowałam talerz nie kłopocząc się użyciem serwetki.
"Głodna ?" Zachichotał Harry.
"Nigdy nie powiedziałam ,że jestem damą." Śmieję się.
"Touche*." Mówi Harry wyciągając telefon i włączając aparat.
"Nie Harry przestań!" Mówię próbując wyrwać mu telefon z zasięgu wzroku.
"Nie mogę nic zrobić cukiereczku." Oznajmia szybko robiąc mi zdjęcie.
"Okej , po pierwsze usuń. To. Po drugie , przestań mówić do mnie cukiereczku , tato."
"Okej, co powiesz na cukier ?" Odparł przybliżając się do mnie.
"Na miłość boską , moje imię to Coral! Możesz na mnie mówić tylko i wyłącznie Coral! Nie kochanie, nie cukiereczku, nie cukier a zwłaszcza nie Lia!" Mówię robiąc się niecierpliwa.
"Przepraszam." Odpowiada patrząc na mnie oczami szczeniaczka. Widzę, że jego oczy lądują na moim naszyjniku.
"Więc , jaka jest historia twojego wisiorka?" Nie byłam przygotowana by odpowiedzieć na to. Nigdy nie musiałam na tego robić. Moja mama nigdy nie widziała naszyjnika. Zawsze nosiłam go ukrytego pod koszulką. Planowałam , aby po prostu powiedzieć jej że jest od przyjaciela, gdy zapyta , ale to nie przejdzie przy Harrym. Nie jestem zdolna okłamać go. Zbyt szybko się zorientuje , że kłamię.
"Mój ex- um chłopak." Mówię patrząc w dół na swoje dłonie. W tym momencie jestem przerażona. On i ja byliśmy sekretem a Harry jest pierwszą osobą , która kiedykolwiek kopie w tym zakątku serca, gdzie On został pochowany.
"I ty nadal nosisz ten naszyjnik ?! Rozumiesz, że prawdopodobnie nadal go kochasz ale nadal to nosisz ? Nie uważasz , że powinnaś spróbować o nim zapomnieć ,kiedy on prawdopodobnie zr-"
"Przestań." Mówię ,nie będąc w stanie słuchać jego słów bez niepotrzebnych łez opuszczających moje oczy.
"Ja po prostu mówię, może jeśli przestaniesz -"
"Zabierz mnie do domu!" Podnoszę swój głos. Kelnerka,która od niedługiego czasu przygląda nam się ze zdziwieniem, skończyła na nas zwracać uwagę i kontynuowała wycieranie sztućców.
"Ale nie jesteśmy tutaj zbyt długo." Naciska. Nie chcę się kłócić. Chcę po prostu odejść. Wstałam i ruszyłam do drzwi.
"Odwiozę Cię." Przemówił jego głos.
"Przejdę się." Odpowiadam zgrzytając zębami. Trzaskam drzwiami restauracji i ruszam w zimnym, jesiennym powietrzu do przystanku autobusowego, którego widziałam. Usłyszałam za sobą kroki. Wiedziałam,że to Harry dlatego nie zrobiłam niczego i kontynuowałam spacer.
"Hej kochanie,czemu wyglądasz na smutną? " Opity głos bełkotał za mną. Zdecydowanie nie Harry. O boże, wcześniej rozmowa o naszyjniku a teraz zostanę porwana.
"Ponieważ dupki nie chcą mnie zostawić samej." Odpowiedziałam posyłając mu wściekłe spojrzenie. Po prostu mnie zostaw. Mój wzrok błagał.
"Aw słonko , nawet mnie jeszcze nie poznałaś." Odparł , zbliżając się do mnie, stojącej przy ławce blisko przystanku.
"Nie potrzebuję Cię poznawać." Mówię , depcząc go po stopie i ruszając biegiem przed siebie. Czuję rękę łapiącą mój nadgarstek i przytulającą mnie do siebie. Woń alkoholu jest wyczuwalna w jego oddechu.
"Nigdzie się nie wybierasz." Wyszeptał mi do ucha . Jego tłuste ręce powędrowały w dół mojego żołądka do mojego uda.
"Wypierdalaj z daleka od niej!" Znajomy głos krzyczy czysto bez ani grama niezdecydowania.
"Bądź uczynna a twojemu małemu chłopaczkowi nic się nie stanie." Facet szepcze mi do ucha. Widocznie , nie szeptał zbyt cicho, ponieważ najwyraźniej Harry go usłyszał. Co stało się później było zbyt szybkie i nie do przewidzenia. Harry pociągnął za spust pistoletu a mężczyzna osunął się na ziemię obok mnie.
* Touche to inaczej trafiony/trafiona. W mowie francuskiej to słowo ma oznaczać także docenienie argumentów danego rozmówcy w dyskusji.
(A/N)
Długo siedzieliśmy w niezręcznej ciszy zanim przemówiłam.
"Wiec gdzie jedziemy? "
"Spokojnie koniku polny." Powiedział patrząc na mnie. Szczerze mówiąc boję się wiedzieć co się dzieje w jego pokręconym umyśle.
Zatrzymaliśmy się przed grill barem. Byłam kompletnie zszokowana. Patrzę na niego sfrustrowana.
"Kazałeś mi założyć sukienkę dla tego?!" Krzyczę wyrzucając ręce w powietrze. Mimo, że kocham grill , to naprawdę myślałam że będzie się starał zrobić na mnie lepsze pierwsze wrażenie.
"Kto powiedział ,że założyłaś sukienkę dla tego miejsca?" Mówi, podnosząc jedną brew. Po prostu przewracam oczami i zaczynam wychodzić z samochodu kiedy Harry blokuje drzwi.
"Wypuść mnie stąd Harry!" Jedyna myśl ,która zaprzątała mój umysł to O boże, zostanę zgwałcona.
"Nie tak szybko cukiereczku." Powiedział wychodząc z auta. Podszedł do mojej strony i otworzył drzwi wyciągając w moją stronę rękę bym ją chwyciła.
"Nie mów do mnie cukiereczku, nie jestem dzieckiem." Powiedziałam zirytowana chwytając jego dłoń. Weszliśmy do restauracji a zapach mięsa i sosu barbecue okupił moje nozdrza. Usiedliśmy naprzeciwko siebie i zostaliśmy odwiedzeni przez kelnerkę. Miała rękaw z tatuaży na jej prawym ramieniu i za dużo piercingu na twarzy. Skrępowało mnie to , w jaki sposób patrzył na nią Harry kiedy zabierała menu powolnym ruchem , by upewnić się ,że może je wziąść. "Co za szmata "Pomyślałam.
Kilka minut później dziewczyna wróciła z hamburgerem dla Harrego i połową żeberka dla mnie. Zaatakowałam talerz nie kłopocząc się użyciem serwetki.
"Głodna ?" Zachichotał Harry.
"Nigdy nie powiedziałam ,że jestem damą." Śmieję się.
"Touche*." Mówi Harry wyciągając telefon i włączając aparat.
"Nie Harry przestań!" Mówię próbując wyrwać mu telefon z zasięgu wzroku.
"Nie mogę nic zrobić cukiereczku." Oznajmia szybko robiąc mi zdjęcie.
"Okej , po pierwsze usuń. To. Po drugie , przestań mówić do mnie cukiereczku , tato."
"Okej, co powiesz na cukier ?" Odparł przybliżając się do mnie.
"Na miłość boską , moje imię to Coral! Możesz na mnie mówić tylko i wyłącznie Coral! Nie kochanie, nie cukiereczku, nie cukier a zwłaszcza nie Lia!" Mówię robiąc się niecierpliwa.
"Przepraszam." Odpowiada patrząc na mnie oczami szczeniaczka. Widzę, że jego oczy lądują na moim naszyjniku.
"Więc , jaka jest historia twojego wisiorka?" Nie byłam przygotowana by odpowiedzieć na to. Nigdy nie musiałam na tego robić. Moja mama nigdy nie widziała naszyjnika. Zawsze nosiłam go ukrytego pod koszulką. Planowałam , aby po prostu powiedzieć jej że jest od przyjaciela, gdy zapyta , ale to nie przejdzie przy Harrym. Nie jestem zdolna okłamać go. Zbyt szybko się zorientuje , że kłamię.
"Mój ex- um chłopak." Mówię patrząc w dół na swoje dłonie. W tym momencie jestem przerażona. On i ja byliśmy sekretem a Harry jest pierwszą osobą , która kiedykolwiek kopie w tym zakątku serca, gdzie On został pochowany.
"I ty nadal nosisz ten naszyjnik ?! Rozumiesz, że prawdopodobnie nadal go kochasz ale nadal to nosisz ? Nie uważasz , że powinnaś spróbować o nim zapomnieć ,kiedy on prawdopodobnie zr-"
"Przestań." Mówię ,nie będąc w stanie słuchać jego słów bez niepotrzebnych łez opuszczających moje oczy.
"Ja po prostu mówię, może jeśli przestaniesz -"
"Zabierz mnie do domu!" Podnoszę swój głos. Kelnerka,która od niedługiego czasu przygląda nam się ze zdziwieniem, skończyła na nas zwracać uwagę i kontynuowała wycieranie sztućców.
"Ale nie jesteśmy tutaj zbyt długo." Naciska. Nie chcę się kłócić. Chcę po prostu odejść. Wstałam i ruszyłam do drzwi.
"Odwiozę Cię." Przemówił jego głos.
"Przejdę się." Odpowiadam zgrzytając zębami. Trzaskam drzwiami restauracji i ruszam w zimnym, jesiennym powietrzu do przystanku autobusowego, którego widziałam. Usłyszałam za sobą kroki. Wiedziałam,że to Harry dlatego nie zrobiłam niczego i kontynuowałam spacer.
"Hej kochanie,czemu wyglądasz na smutną? " Opity głos bełkotał za mną. Zdecydowanie nie Harry. O boże, wcześniej rozmowa o naszyjniku a teraz zostanę porwana.
"Ponieważ dupki nie chcą mnie zostawić samej." Odpowiedziałam posyłając mu wściekłe spojrzenie. Po prostu mnie zostaw. Mój wzrok błagał.
"Aw słonko , nawet mnie jeszcze nie poznałaś." Odparł , zbliżając się do mnie, stojącej przy ławce blisko przystanku.
"Nie potrzebuję Cię poznawać." Mówię , depcząc go po stopie i ruszając biegiem przed siebie. Czuję rękę łapiącą mój nadgarstek i przytulającą mnie do siebie. Woń alkoholu jest wyczuwalna w jego oddechu.
"Nigdzie się nie wybierasz." Wyszeptał mi do ucha . Jego tłuste ręce powędrowały w dół mojego żołądka do mojego uda.
"Wypierdalaj z daleka od niej!" Znajomy głos krzyczy czysto bez ani grama niezdecydowania.
"Bo co ." Mężczyzna, wciąż trzymając mnie mocno przy swojej piersi pyta. Widzę tylko mignięcie ale zdecydowanie widziałam to. Harry miał broń.
"Nie postrzelisz mnie. Plus , nie sądzę bym przegapił tą wspaniałą nagrodę." Mówi ,oplatając kawałek moich brązowych włosów wokół swojego palca."Bądź uczynna a twojemu małemu chłopaczkowi nic się nie stanie." Facet szepcze mi do ucha. Widocznie , nie szeptał zbyt cicho, ponieważ najwyraźniej Harry go usłyszał. Co stało się później było zbyt szybkie i nie do przewidzenia. Harry pociągnął za spust pistoletu a mężczyzna osunął się na ziemię obok mnie.
* Touche to inaczej trafiony/trafiona. W mowie francuskiej to słowo ma oznaczać także docenienie argumentów danego rozmówcy w dyskusji.
(A/N)
AJAJAJAJAJ CO SIĘ POROBIŁO HAZZ ZABIŁ CZŁOWIEKA , NIE WIEM CZY WY TEŻ TO PRZEŻYWACIE TAK SAMO JAK JA ? PODZIELCIE SIĘ ZE MNĄ SWOIMI OPINIAMI POD SPODEM . A I JESZCZE JEDNO
TWEETUJCIE Z HASHTAGIEM #HimPl o tym ff
8.15.2014
seventh ✔
Wsiadłam na przednie siedzenie mojego Jeep'a Wrangler. To był projekt mój i mojego taty, który wykonywaliśmy razem zanim odszedł. Cóż, technicznie rzecz biorąc nie odszedł lecz został aresztowany. Moja mama nigdy nie powiedziała mi dlaczego został aresztowany. Powiedziała , że to dla mojego dobra. Gdyby tylko wiedziała co robiłam latem drugiego roku. Konsekwentnie wymykałam się z domu. On i ja robiliśmy wiele rzeczy razem. Pamiętam naszą pierwszą randkę. Był to piękny piknik na plaży. Było to w nocy , kiedy gwiazdy świeciły na niebie. Widzieliśmy kilka świetlików i spędziliśmy resztę nocy goniąc je po tym jak skończyliśmy jeść idealny obiad, który zrobił. Nadal mogę sobie wyobrazić ten smak. Były to 'Amerykańskie Specjalności ' powiedział , kiedy wyciągnął dwie grillowane kanapki z serem z koszyka. Śmialiśmy się wtedy z jego głupoty i bystrości , ale teraz nie ma nic większego niż to , że potrzebuję usłyszeć jego śmiech.
Przekręciłam klucz od samochodu po raz kolejny ale nic się nie stało. I wtedy zauważyłam dym unoszący się z maski samochodu. Nie! To nie może być prawda! Nic nie może się stać z tym samochodem. To jedyna rzecz, która mi pozostała po tacie. Szybko wyskoczyłam z auta i podbiegłam do przodu. Szarpnęłam za maskę , otwierając ją , dodatkowo zaczęłam kaszleć przez ogarniający mnie dym. Odgarniam cały dym z zasięgu wzroku i jestem zdumiona , tym co leży przede mną. Patrzę w dół samochodu i widzę dwa kawałki chleba z plasterkami sera amerykańskiego z notatką wbitą na wykałaczce u góry kanapki. Na kartce napisane jest zielonym markerem ' Jedz kochanie! '. Czuję, że będę płakać, lecz to uczucie jest natychmiast zastąpione gniewem. Łapię kanapki i rzucam je od Jeep'a tak daleko ,jak potrafię. Kontynuuję drogę powrotną do akademika. Nie mogę pojąć, co się właśnie stało. Dlaczego ktoś próbuje zniszczyć mi życie? Jest już wystarczająco złe. Właśnie teraz ktoś próbuje przywrócić moje wspomnienia.
Docieram do swojego pokoju i kiedy wchodzę Blake i Emily siedzą przy stole omawiając coś przyciszonym głosem. Tak naprawdę, nie słyszę wszystkiego o czym mówią , lecz wyłapuję niektóre wyrażenia. "Słyszałem, że został wyrzucony ze swojej starej szkoły! " Powiedział Blake.
"On jest niebezpieczny." Emily poparła Blake'a. Nie trudząc się mówieniem zwykłego 'cześć' kieruję się od razu do swojego pokoju, zdejmując po drodze buty i kładę się do łóżka. Zanim mam szansę zamknąć oczy mój telefon wibruje.
Nieznany numer :
Nie będzie dzisiaj randki. Areszt :( H
Harry? Z ulgą szybko odpowiadam, szczęśliwa, że nie muszę dzisiaj nigdzie wychodzić.
Oh nie , cholernie się zastanawiam dlaczego ...
Harry: Żartowałem! Odbiorę Cię raczej o 7. Załóż sukienkę;)
"Będę spała do 6 " Myślę. Ustawiam budzik na 6 i naciskam utwór "Bring Me To Life" jako alarm. Potem zasypiam.
Budzę się z uczuciem, że ktoś leży obok mnie. Odwracam się i moje oczy spotykają się z zielonymi oczyma , lustrującymi mnie z góry na dół.
"Tak strasznie chciałbym zostać w tej pozycji ,ale mamy rezerwację i musimy iść." Mówi. Bzdura!
"Która godzina ?!" Myślę , patrząc na mój telefon.
"Idź się przebrać i wtedy go dostaniesz." Mówi Harry , machając różowym iPhone'm. Szybko wstaję i podążam do szafy , chwytając pierwszą sukienkę ,którą widzę. Nie mam zbyt wielu sukienek, więc skończyło się na pożyczeniu jednej Emily. To piękna suknia. Jest to czarna sukienka z koronki z długim rękawem. Jedynym problemem jest to, że Emily jest niższa ode mnie o 5 centymetrów i znacznie chudsza. W wyniku tego , sukienka przylgnęła do każdego mojego wygięcia i kończy się tuż przed połową uda. Dopasowuję do niej czarne buty na płaskim obcasie. Nie oceniaj mnie! Nie chcę wyglądać jak dziwka,żeby każdy facet w przeciągu 6 metrów patrzył się na mnie.
"Wyglądasz sexy kochanie." Powiedział patrząc na mnie.
"Nie pochlebiaj sobie." Odpowiadam ,uśmiechając się. Otwiera dla mnie drzwi i jesteśmy w drodze na tak zwaną 'randkę'.
~*~
Happy Birthday to me!
Przekręciłam klucz od samochodu po raz kolejny ale nic się nie stało. I wtedy zauważyłam dym unoszący się z maski samochodu. Nie! To nie może być prawda! Nic nie może się stać z tym samochodem. To jedyna rzecz, która mi pozostała po tacie. Szybko wyskoczyłam z auta i podbiegłam do przodu. Szarpnęłam za maskę , otwierając ją , dodatkowo zaczęłam kaszleć przez ogarniający mnie dym. Odgarniam cały dym z zasięgu wzroku i jestem zdumiona , tym co leży przede mną. Patrzę w dół samochodu i widzę dwa kawałki chleba z plasterkami sera amerykańskiego z notatką wbitą na wykałaczce u góry kanapki. Na kartce napisane jest zielonym markerem ' Jedz kochanie! '. Czuję, że będę płakać, lecz to uczucie jest natychmiast zastąpione gniewem. Łapię kanapki i rzucam je od Jeep'a tak daleko ,jak potrafię. Kontynuuję drogę powrotną do akademika. Nie mogę pojąć, co się właśnie stało. Dlaczego ktoś próbuje zniszczyć mi życie? Jest już wystarczająco złe. Właśnie teraz ktoś próbuje przywrócić moje wspomnienia.
Docieram do swojego pokoju i kiedy wchodzę Blake i Emily siedzą przy stole omawiając coś przyciszonym głosem. Tak naprawdę, nie słyszę wszystkiego o czym mówią , lecz wyłapuję niektóre wyrażenia. "Słyszałem, że został wyrzucony ze swojej starej szkoły! " Powiedział Blake.
"On jest niebezpieczny." Emily poparła Blake'a. Nie trudząc się mówieniem zwykłego 'cześć' kieruję się od razu do swojego pokoju, zdejmując po drodze buty i kładę się do łóżka. Zanim mam szansę zamknąć oczy mój telefon wibruje.
Nieznany numer :
Nie będzie dzisiaj randki. Areszt :( H
Harry? Z ulgą szybko odpowiadam, szczęśliwa, że nie muszę dzisiaj nigdzie wychodzić.
Oh nie , cholernie się zastanawiam dlaczego ...
Harry: Żartowałem! Odbiorę Cię raczej o 7. Załóż sukienkę;)
"Będę spała do 6 " Myślę. Ustawiam budzik na 6 i naciskam utwór "Bring Me To Life" jako alarm. Potem zasypiam.
Budzę się z uczuciem, że ktoś leży obok mnie. Odwracam się i moje oczy spotykają się z zielonymi oczyma , lustrującymi mnie z góry na dół.
"Tak strasznie chciałbym zostać w tej pozycji ,ale mamy rezerwację i musimy iść." Mówi. Bzdura!
"Która godzina ?!" Myślę , patrząc na mój telefon.
"Idź się przebrać i wtedy go dostaniesz." Mówi Harry , machając różowym iPhone'm. Szybko wstaję i podążam do szafy , chwytając pierwszą sukienkę ,którą widzę. Nie mam zbyt wielu sukienek, więc skończyło się na pożyczeniu jednej Emily. To piękna suknia. Jest to czarna sukienka z koronki z długim rękawem. Jedynym problemem jest to, że Emily jest niższa ode mnie o 5 centymetrów i znacznie chudsza. W wyniku tego , sukienka przylgnęła do każdego mojego wygięcia i kończy się tuż przed połową uda. Dopasowuję do niej czarne buty na płaskim obcasie. Nie oceniaj mnie! Nie chcę wyglądać jak dziwka,żeby każdy facet w przeciągu 6 metrów patrzył się na mnie.
"Wyglądasz sexy kochanie." Powiedział patrząc na mnie.
"Nie pochlebiaj sobie." Odpowiadam ,uśmiechając się. Otwiera dla mnie drzwi i jesteśmy w drodze na tak zwaną 'randkę'.
~*~
Happy Birthday to me!
8.09.2014
sixth.✔
"Zajmijcie wszystkie miejsca." Powiedział profesor. Wyglądał jakby miał późne dwadzieścia lub wczesne trzydzieści lat. Nie zamierzam kłamać , był trochę słodki. Miał kilkudniowy zarost , który dekorował jego brodę. Miał również brązowe włosy i przeżywające,niebieskie oczy. Już mogę powiedzieć , że będzie innym nauczycielem. Nie jestem pewna , czy to dobra rzecz czy nie.
Cicho gryzmolę w notesie , kiedy słyszę buty przechodzące obok mnie. Nawet nie muszę patrzeć za siebie by wiedzieć kto to jest. Siada na miejscu za mną a ja mogę poczuć jego gorący oddech na mojej szyi.
"Profesorze Collins , czy mogę się przesiąść ?" Mówię podnosząc rękę w górę. Nie pozwolę by ten beztroski dzieciak wpłynął na mój cały rok studiów.
"Przepraszam panno um Coralio." Powiedział patrząc w dół na listę studentów. "Ale dałem ci szansę wybrać miejsce a ty wybrałaś właśnie to. Utknęłaś tam do końca semestru."
"Idiota. " Wymamrotałam pod nosem.
"Coralio ,bądź miła." Głęboki głos mówi mi do ucha. Po prostu go ignoruję. Nie mam czasu na jego nieistotne uwagi.
"Jak już mówiłem" Profesor Collins patrzy na mnie "Nie rozmawiajcie , nie jedzcie, nie stukajcie w ławkę i żadnych nóg na biurku panie Styles." Mówi patrząc na chłopaka w kręconych włosach, siedzącego za mną .
"Słucham ?" Powiedział do nauczyciela.
"Powiedziałem , zdejmij nogi z biurka ."
"Naprawdę ? Ponieważ usłyszałem jak mówisz pan Styles. " Czy on to robi na serio?
"Gratulacje , masz uszy. Przejdźmy teraz do lekcji! " Powiedział profesor Collins.
"Och, nie skończyłem. " Harry wziął odwet.
"Oświeć mnie. "
"Powiedziałeś panie Styles. Mówiąc to , masz na myśli to , że jestem dorosły. Więc, jestem od ciebie młodszy tylko o 8 lat. Oznacza to , że nie posiadasz żadnej realnej władzy przeciwko mnie. " Mówi , patrząc dumnie ze swojego argumentu.
"I tu jesteś w błędzie panie Styles. Chyba zapomniałeś, że jestem twoim nauczycielem w szkole, do której możesz chodzić. "
"Dokładnie! Chodzę do tej szkoły i muszę zapłacić aby przychodzić. To żałosna wymówka dla twojej wypłaty , Joseph ." Mówi Harry ponownie siadając na krześle z nogami położonymi na biurku.
"To zbyt łatwe." Śmieje się kręcąc głową.
"Uważasz , że to zabawne?" Wyzywam go.
"Co? Coralio. Cieszę się ogromnie w tej chwili." Mówi uśmiechając się. Potem zaczyna mi się przyglądać jakby chciał chwycić mój naszyjnik. Szybko go zatrzymuję chwytając w rękę metalowy łańcuszek.
"Nie bądź taka Lia. " Poczułam nadchodzące łzy kiedy nazwał mnie Lia'ą. Tylko On mógł mnie tak nazywać.
"Nazywam się Coral!" Straciłam panowanie nad sobą odwracając się gwałtownie.
"Pozwól , że zabiorę Cię na kolację." Czuję jego loki ocierające się o moje ucho kiedy szepcze.
"Nie ma szans , Styles." I wtedy zadzwonił dzwonek. Wstaję z krzesła i idę do drzwi tak szybko , na ile mogą mi pozwolić moje stopy. Zostaję zatrzymana przez 190 centymetrową ścianę. Patrzy w dół na mnie. Jego wysoka klatka jest oparta o drzwi. Podnosi mój podbródek swoim palcem aby nasze oczy się spotkały.
"Będę po Ciebie o 8." Mówi i pozwala mi odejść.
Cicho gryzmolę w notesie , kiedy słyszę buty przechodzące obok mnie. Nawet nie muszę patrzeć za siebie by wiedzieć kto to jest. Siada na miejscu za mną a ja mogę poczuć jego gorący oddech na mojej szyi.
"Profesorze Collins , czy mogę się przesiąść ?" Mówię podnosząc rękę w górę. Nie pozwolę by ten beztroski dzieciak wpłynął na mój cały rok studiów.
"Przepraszam panno um Coralio." Powiedział patrząc w dół na listę studentów. "Ale dałem ci szansę wybrać miejsce a ty wybrałaś właśnie to. Utknęłaś tam do końca semestru."
"Idiota. " Wymamrotałam pod nosem.
"Coralio ,bądź miła." Głęboki głos mówi mi do ucha. Po prostu go ignoruję. Nie mam czasu na jego nieistotne uwagi.
"Jak już mówiłem" Profesor Collins patrzy na mnie "Nie rozmawiajcie , nie jedzcie, nie stukajcie w ławkę i żadnych nóg na biurku panie Styles." Mówi patrząc na chłopaka w kręconych włosach, siedzącego za mną .
"Słucham ?" Powiedział do nauczyciela.
"Powiedziałem , zdejmij nogi z biurka ."
"Naprawdę ? Ponieważ usłyszałem jak mówisz pan Styles. " Czy on to robi na serio?
"Gratulacje , masz uszy. Przejdźmy teraz do lekcji! " Powiedział profesor Collins.
"Och, nie skończyłem. " Harry wziął odwet.
"Oświeć mnie. "
"Powiedziałeś panie Styles. Mówiąc to , masz na myśli to , że jestem dorosły. Więc, jestem od ciebie młodszy tylko o 8 lat. Oznacza to , że nie posiadasz żadnej realnej władzy przeciwko mnie. " Mówi , patrząc dumnie ze swojego argumentu.
"I tu jesteś w błędzie panie Styles. Chyba zapomniałeś, że jestem twoim nauczycielem w szkole, do której możesz chodzić. "
"Dokładnie! Chodzę do tej szkoły i muszę zapłacić aby przychodzić. To żałosna wymówka dla twojej wypłaty , Joseph ." Mówi Harry ponownie siadając na krześle z nogami położonymi na biurku.
"To zbyt łatwe." Śmieje się kręcąc głową.
"Uważasz , że to zabawne?" Wyzywam go.
"Co? Coralio. Cieszę się ogromnie w tej chwili." Mówi uśmiechając się. Potem zaczyna mi się przyglądać jakby chciał chwycić mój naszyjnik. Szybko go zatrzymuję chwytając w rękę metalowy łańcuszek.
"Nie bądź taka Lia. " Poczułam nadchodzące łzy kiedy nazwał mnie Lia'ą. Tylko On mógł mnie tak nazywać.
"Nazywam się Coral!" Straciłam panowanie nad sobą odwracając się gwałtownie.
"Pozwól , że zabiorę Cię na kolację." Czuję jego loki ocierające się o moje ucho kiedy szepcze.
"Nie ma szans , Styles." I wtedy zadzwonił dzwonek. Wstaję z krzesła i idę do drzwi tak szybko , na ile mogą mi pozwolić moje stopy. Zostaję zatrzymana przez 190 centymetrową ścianę. Patrzy w dół na mnie. Jego wysoka klatka jest oparta o drzwi. Podnosi mój podbródek swoim palcem aby nasze oczy się spotkały.
"Będę po Ciebie o 8." Mówi i pozwala mi odejść.
7.26.2014
fifth ✔
"I wtedy ona była jak ' Hej, mogę twój numer? ' A wtedy ja byłem jak ' Bitch please , jestem gejem ' .
Wtedy odszedłem od niej i spojrzałem na nią , jej mina była bezcenna. "
Blake opowiedział mi historię z wczorajszego wieczora. Mijamy właśnie budynek administracji , wyglądający na budowany.
"Cóż, to mój przystanek! Jesteś pewna , że wszystko jest okej ?" Pyta.
"Tak, nic mi nie będzie. Miłej zabawy! " Krzyczę do niego , kiedy wbiega do szkoły. Rozglądam się dookoła i wygląda na to ,że wszyscy już poszli.
Huh , to dziwne. Ruszam w stronę budynku sztuki i czuję że ktoś mnie śledzi.
"Zgubiłaś się kochanie ?" Mówi głos. Zaczynam czuć się naprawdę nieswojo.
Chodzi mi o to dziwne uczucie , kiedy myślisz , że jesteś sam i nagle jakiś obcy po prostu podchodzi do ciebie i zaczyna mówić.
"Nie, nie zgubiłam się." Odpowiadam, przyspieszając kroku.
"Jesteś pewna? Ponieważ byłbym bardziej niż szczęśliwy eskortując cię do twojej klasy." Naciska.
"Jestem w pełni zdolna do samodzielnego chodzenia na zajęcia , dzięki za troskę!" Mówię , odwracając się do niego.
Poważnie , co jest z tym facetem ? Wyraziłam się jasno, że nie chcę mieć z nim nic do czynienia.
"Zawsze do usług ." Śmieje się. Zaczynam odchodzić i wtedy czuję rękę na moim ramieniu.
"Jestem Harry." Uśmiecha się , a następnie pozwala mi odejść.
Wtedy odszedłem od niej i spojrzałem na nią , jej mina była bezcenna. "
Blake opowiedział mi historię z wczorajszego wieczora. Mijamy właśnie budynek administracji , wyglądający na budowany.
"Cóż, to mój przystanek! Jesteś pewna , że wszystko jest okej ?" Pyta.
"Tak, nic mi nie będzie. Miłej zabawy! " Krzyczę do niego , kiedy wbiega do szkoły. Rozglądam się dookoła i wygląda na to ,że wszyscy już poszli.
Huh , to dziwne. Ruszam w stronę budynku sztuki i czuję że ktoś mnie śledzi.
"Zgubiłaś się kochanie ?" Mówi głos. Zaczynam czuć się naprawdę nieswojo.
Chodzi mi o to dziwne uczucie , kiedy myślisz , że jesteś sam i nagle jakiś obcy po prostu podchodzi do ciebie i zaczyna mówić.
"Nie, nie zgubiłam się." Odpowiadam, przyspieszając kroku.
"Jesteś pewna? Ponieważ byłbym bardziej niż szczęśliwy eskortując cię do twojej klasy." Naciska.
"Jestem w pełni zdolna do samodzielnego chodzenia na zajęcia , dzięki za troskę!" Mówię , odwracając się do niego.
Poważnie , co jest z tym facetem ? Wyraziłam się jasno, że nie chcę mieć z nim nic do czynienia.
"Zawsze do usług ." Śmieje się. Zaczynam odchodzić i wtedy czuję rękę na moim ramieniu.
"Jestem Harry." Uśmiecha się , a następnie pozwala mi odejść.
*jeżeli przeczytałeś/aś zostaw komentarz*
Przepraszam ale przez następne dwa tygodnie nie dodam żadnego rozdziału , ponieważ wyjeżdżam na kolonie .
Przepraszam ale przez następne dwa tygodnie nie dodam żadnego rozdziału , ponieważ wyjeżdżam na kolonie .
7.20.2014
fourth ✔
"Lilie dla mojej Lia'i ." Powiedział kiedy zostawił delikatnego całusa na moim policzku. Uśmiechnęłam się. Był taki słodki. Wydaje się , że za każdym razem kiedy jestem zestresowana on przychodzi do mnie z liliami.
"Kocham Cię. " Odpowiedziałam. Wszystko było idealne. Wtedy słyszę strzał. Następną rzeczą jest to , że chłopak spada na ziemię. Klęczę obok niego we łzach. To co powiedział potem było przerażające, powiedział to zupełnie innym głosem od swojego . "On nie dba o Ciebie , poddaj się! " i wtedy zatonął w błocie i zniknął na zawsze.
"Kocham Cię. " Odpowiedziałam. Wszystko było idealne. Wtedy słyszę strzał. Następną rzeczą jest to , że chłopak spada na ziemię. Klęczę obok niego we łzach. To co powiedział potem było przerażające, powiedział to zupełnie innym głosem od swojego . "On nie dba o Ciebie , poddaj się! " i wtedy zatonął w błocie i zniknął na zawsze.
Obudziłam się oparta o drzwi ze zmiętym kawałkiem papierka w ręce. Zapach bekonu i jajek ulatywał z kuchni. Weszłam tam a Emily przerzucała naleśniki i podśpiewywała cicho jakąś wesołą melodię.
"Dzień dobry kocha .. Zostałaś potrącona przez autobus ?! " Powiedziała patrząc na mnie . Nie pomyślałam , żeby się przebrać . Nadal byłam w tym samym stroju co wczoraj, ale tym razem mój makijaż był rozmazany a moje włosy wyglądały jakby coś w nich mieszkało.
"Nie, jestem po prostu zmęczona ."
"Powiedzmy. Weszłam do domu o 8 a ty już spałaś! " Powiedziała zszokowana. Nie przeszkadzało mi kłaść się spać wcześnie. Jest to zaprawione odrobiną goryczą. Kiedy zasypiam próbuję uciec od tępego bólu rzeczywistości , ale także wtedy gdy śpię , doświadczam sytuacji nawet gorszych niż mogłabym sobie wyobrazić.
"Lepiej przygotuj się do szkoły ! Chyba nie chcesz spóźnić się w pierwszy dzień szkoły! "
"Ugh. Nienawidzę swojego życia !" Powiedziałam prawie jak prawdziwa nastolatka.
"Tak jak wszyscy ." Wymamrotała Emily ledwo słyszalnie. Czuję ,że jest coś, o czym nie wiem na jej temat. Coś , co nas łączy. Może po prostu dużo złych doświadczeń ? Nie wiem. Nie chcę naciskać na nią by powiedziała coś , czego nie chce powiedzieć. To , czego się nauczyłam jest najbardziej irytujące. Kiedy ludzie widzą , że nie jest z tobą okej i za wszelką cenę próbują rozwiązać problem. Nie mogą. Nie ma nic , co mogliby zrobić , żeby zabrać cały ból z tego świata. Założyłam czarną spódnicę i białą koszulkę SDU wkasaną do środka spódnicy . Następnie przesunęłam błyszczykiem po ustach ,nałożyłam mascarę i założyłam moje czarne buty z koronką. Byłam gotowa do wyjścia.
* jeżeli przeczytałeś/aś zostaw komentarz *
"Nie, jestem po prostu zmęczona ."
"Powiedzmy. Weszłam do domu o 8 a ty już spałaś! " Powiedziała zszokowana. Nie przeszkadzało mi kłaść się spać wcześnie. Jest to zaprawione odrobiną goryczą. Kiedy zasypiam próbuję uciec od tępego bólu rzeczywistości , ale także wtedy gdy śpię , doświadczam sytuacji nawet gorszych niż mogłabym sobie wyobrazić.
"Lepiej przygotuj się do szkoły ! Chyba nie chcesz spóźnić się w pierwszy dzień szkoły! "
"Ugh. Nienawidzę swojego życia !" Powiedziałam prawie jak prawdziwa nastolatka.
"Tak jak wszyscy ." Wymamrotała Emily ledwo słyszalnie. Czuję ,że jest coś, o czym nie wiem na jej temat. Coś , co nas łączy. Może po prostu dużo złych doświadczeń ? Nie wiem. Nie chcę naciskać na nią by powiedziała coś , czego nie chce powiedzieć. To , czego się nauczyłam jest najbardziej irytujące. Kiedy ludzie widzą , że nie jest z tobą okej i za wszelką cenę próbują rozwiązać problem. Nie mogą. Nie ma nic , co mogliby zrobić , żeby zabrać cały ból z tego świata. Założyłam czarną spódnicę i białą koszulkę SDU wkasaną do środka spódnicy . Następnie przesunęłam błyszczykiem po ustach ,nałożyłam mascarę i założyłam moje czarne buty z koronką. Byłam gotowa do wyjścia.
* jeżeli przeczytałeś/aś zostaw komentarz *
7.15.2014
third ✔
Targi odbywają się na ogromnym dziedzińcu w samym środku college'u. Wyobraźcie sobie, że nie było tam ani jednego stowarzyszenia . Widzę wszystko od kółka teatralnego do rekonstrukcji wojny domowej. Dziwnie, no nie ? Udało mi się zapisać tylko do kółka teatralnego. Emily, Blake i ja kontynuujemy rozglądanie za różnorodnymi kółkami . W tym czasie dowiaduję się wielu faktów o Blake'u. Ten chłopak jest bardzo towarzyski ! Powiedział mi dosłownie każdy aspekt swojego życia . Jednym z największych i najważniejszych to , to że jest gejem. Zdecydowanie się tego nie spodziewałam . Jego ulubionym kolorem jest fioletowy a także zawsze odrywa skórkę od pizzy zanim ją zje, oh i jeszcze chodzi na zakupy w każdą środę . Dlaczego nocą ? Nie mam pojęcia .
"O mój Boże , lekcje Karate! Chodź Coral, zapiszemy się , może być dużo zabawy ! "Mówi Emily skacząc w górę i w dół . Emily wydaje się być naprawdę fajna i myślę że możemy stać się najlepszymi przyjaciółkami , ale czasami jest naprawdę za bardzo pewna siebie.
"Um , nie , walczący ludzie nie są dla mnie ." Aktualnie chyba powinnam wziąść parę lekcji samoobrony , ale walka przypomina mi o Nim. Właśnie wtedy zauważam faceta, który się na mnie gapi. Ma bardzo zmieszany i prawie zaskoczony wyraz twarzy . Patrzy na mnie , jakbym nie była prawdziwa. Jakbym była duchem czy coś.
"Emily , jestem zmęczona i mamy jutro zajęcia ." Wskazałam na drzwi prowadzące do akademika. Powiedziałam jej trochę prawdy. Jestem zmęczona. Jestem zmęczona głównie jednak od myślenia. Ostatnio dużo myślałam. Myślałam o studiach i zajęciach. Choć głównie myślałam o Nim. Był piękny. Miał brązowe włosy i głębokie, leśne, zielone oczy. Jednak jego uśmiech. Jego uśmiech był najlepszy. Pamiętam, że wymykał się w nocy , podchodził do mojego okna i wręczał mi kwiaty. Nie musiała to być specjalna okazja. Pojawiał się przypadkowo i przynosił mi lilie. Dawał mi je i całował w policzek. Mówił wtedy: "Lilie dla mojej Lia'i ."
"Ugh, nie jesteś zabawny" Emily się naburmuszyła.
"Pójdę z tobą." Powiedział Blake . Więc Emily została patrząc na broszury klubu książki , a my ruszyliśmy do akademika.
"Wybornie !" Powiedział Blake, kiedy przeszliśmy koło klubu surfingu . Jeden z chłopaków zrobił ręką 'zadzwoń do mnie' na co wywróciłam oczami.
Docieramy do akademików i zauważam faceta , który się na mnie gapił na targach, szedł za mną do pokoju w dole korytarza. Dlaczego musiał mieszkać tak blisko mnie ?
"Dobra, jeżeli to wszystko to będę musiał cię tu zostawić ." Powiedział Blake , podchodząc do drzwi. Kiwam głową i ruszam do półki po czym podnoszę przypadkową książkę o wojnie , czy czymśtam. "To powinno mi pomóc w zaśnięciu." Pomyślałam. Czuję, że odpływam, aż w końcu ciemność mnie pochłania.
Ciągnie mnie do wiecznej otchłani.
Budzę się z głośnym trzaskiem. Patrzę na mój budzik - 03.37. Kto by opuszczał nasz akademik tak późno? Emily już spokojnie śpi w fotelu ze swoim notatnikiem na kolanach. Przykryłam jej ramiona kocem i ruszyłam do drzwi. Byłam w szoku kiedy tam zaszłam. Na ziemi leżała zmięta kartka papieru z notatnika podpisana moim imieniem.
"Kocham Cię. Tak bardzo Cię kocham. Nie wierzę, że jesteś martwy. Wiem, że zaginąłeś. Wiem, że możesz uciec. Wiem, że będziesz walczyć każdego dnia, dopóki nie wydostaniesz się ze strasznej pułapki , w której Cię zamknęli. Pewnego dnia się obudzę i zobaczę Cię przed oknem z liliami. "Lilie dla mojej Lia'i " Powiesz. Kocham Cię. Tęsknię za Tobą. Nie mogę się doczekać, żeby Cię zobaczyć. Lia. "
Ale na dole listu coś jeszcze jest dopisane zielonym markerem. "On nie dba o Ciebie kochanie, poddaj się! " Jak ktoś znalazł tą notatkę ? Była zakopana pod garażem za moim domem. Przede wszystkim jednak nie chcę wiedzieć jak ktoś to znalazł, chcę wiedzieć kto to znalazł.
* jeśli przeczytałeś/aś zostaw komentarz *
jeżeli chcecie być informowani o rozdziałach piszcie w komentarzach swoje username'y.
Ilysm x
@Kociag
"O mój Boże , lekcje Karate! Chodź Coral, zapiszemy się , może być dużo zabawy ! "Mówi Emily skacząc w górę i w dół . Emily wydaje się być naprawdę fajna i myślę że możemy stać się najlepszymi przyjaciółkami , ale czasami jest naprawdę za bardzo pewna siebie.
"Um , nie , walczący ludzie nie są dla mnie ." Aktualnie chyba powinnam wziąść parę lekcji samoobrony , ale walka przypomina mi o Nim. Właśnie wtedy zauważam faceta, który się na mnie gapi. Ma bardzo zmieszany i prawie zaskoczony wyraz twarzy . Patrzy na mnie , jakbym nie była prawdziwa. Jakbym była duchem czy coś.
"Emily , jestem zmęczona i mamy jutro zajęcia ." Wskazałam na drzwi prowadzące do akademika. Powiedziałam jej trochę prawdy. Jestem zmęczona. Jestem zmęczona głównie jednak od myślenia. Ostatnio dużo myślałam. Myślałam o studiach i zajęciach. Choć głównie myślałam o Nim. Był piękny. Miał brązowe włosy i głębokie, leśne, zielone oczy. Jednak jego uśmiech. Jego uśmiech był najlepszy. Pamiętam, że wymykał się w nocy , podchodził do mojego okna i wręczał mi kwiaty. Nie musiała to być specjalna okazja. Pojawiał się przypadkowo i przynosił mi lilie. Dawał mi je i całował w policzek. Mówił wtedy: "Lilie dla mojej Lia'i ."
"Ugh, nie jesteś zabawny" Emily się naburmuszyła.
"Pójdę z tobą." Powiedział Blake . Więc Emily została patrząc na broszury klubu książki , a my ruszyliśmy do akademika.
"Wybornie !" Powiedział Blake, kiedy przeszliśmy koło klubu surfingu . Jeden z chłopaków zrobił ręką 'zadzwoń do mnie' na co wywróciłam oczami.
Docieramy do akademików i zauważam faceta , który się na mnie gapił na targach, szedł za mną do pokoju w dole korytarza. Dlaczego musiał mieszkać tak blisko mnie ?
"Dobra, jeżeli to wszystko to będę musiał cię tu zostawić ." Powiedział Blake , podchodząc do drzwi. Kiwam głową i ruszam do półki po czym podnoszę przypadkową książkę o wojnie , czy czymśtam. "To powinno mi pomóc w zaśnięciu." Pomyślałam. Czuję, że odpływam, aż w końcu ciemność mnie pochłania.
Ciągnie mnie do wiecznej otchłani.
Budzę się z głośnym trzaskiem. Patrzę na mój budzik - 03.37. Kto by opuszczał nasz akademik tak późno? Emily już spokojnie śpi w fotelu ze swoim notatnikiem na kolanach. Przykryłam jej ramiona kocem i ruszyłam do drzwi. Byłam w szoku kiedy tam zaszłam. Na ziemi leżała zmięta kartka papieru z notatnika podpisana moim imieniem.
"Kocham Cię. Tak bardzo Cię kocham. Nie wierzę, że jesteś martwy. Wiem, że zaginąłeś. Wiem, że możesz uciec. Wiem, że będziesz walczyć każdego dnia, dopóki nie wydostaniesz się ze strasznej pułapki , w której Cię zamknęli. Pewnego dnia się obudzę i zobaczę Cię przed oknem z liliami. "Lilie dla mojej Lia'i " Powiesz. Kocham Cię. Tęsknię za Tobą. Nie mogę się doczekać, żeby Cię zobaczyć. Lia. "
Ale na dole listu coś jeszcze jest dopisane zielonym markerem. "On nie dba o Ciebie kochanie, poddaj się! " Jak ktoś znalazł tą notatkę ? Była zakopana pod garażem za moim domem. Przede wszystkim jednak nie chcę wiedzieć jak ktoś to znalazł, chcę wiedzieć kto to znalazł.
* jeśli przeczytałeś/aś zostaw komentarz *
jeżeli chcecie być informowani o rozdziałach piszcie w komentarzach swoje username'y.
Ilysm x
@Kociag
7.12.2014
second ✔
Moja ręka spoczywa na oknie kiedy przejeżdżamy przez centrum San Diego. To miasto jest piękne. Może tutaj będę mogła uciec od przeszłości. Prawdopodobnie nie.
Skręcamy na kampus. Jest tu dokładnie tak jak sobie wyobrażałam. Wspaniałe budynki i równie wspaniali mężczyźni grający w siatkówkę na plaży, która była w idealnej odległości od szkoły. Pomimo tego, że chłopcy byli słodcy nie zaprzątałam sobie nimi głowy. Nie mogłam przestać myśleć o Nim.
"Dzień dobry , czy jest coś co możemy dla Ciebie zrobić?" Idealnie chuda blondynka z niebieskimi oczami pyta moją mamę.
"Jest wiele rzeczy,które możesz zrobić" Odpowiadam sarkastycznie i przewracam oczami
"Coral!" Upomina mama.Wzruszam ramionami. Nie jestem w nastroju by dyskutować z kimś. Blondi się uśmiecha i podaje mojej mamie klucz do mojego pokoju.
"Twój współlokator już tu jest" Mówi
Szczerze mówiąc nie chcę współlokatora. Nie chcę , żeby ktokolwiek mnie niepokoił. Chcę skończyć studia i przeprowadzić się gdzieś daleko, gdzie nie ma jezior ani lasów, które mnie prześladują.
Idziemy długim korytarzem do akademika. Wchodzę do środka i widzę pokój jak w hotelu , a nie w akademiku. Ma dwa łóżka oraz dwa biurka. Niedaleko stała szafa i jeszcze większa łazienka. Ktoś już pracował nad czymś przy biurku. Postawiłam swoje walizki , a ona odwróciła się do mnie ostro.
" Och, przepraszam, nie słyszałam jak szłaś" Uśmiechnęła się "Jestem Emily" Powiedziała podając rękę. Emily miała blond włosy i zielone oczy , była chuda i niska, ale urocza.
"Coral" Powiedziałam ściskając jej dłoń
"Piękne imię! Od nazwy rośliny ?" Kiwa głową zmieszana
"Nie , to skrót od Coralia " Odpowiadam
"Cóż , zostawię was same. Kocham cię Coral. Zobaczymy się niedługo! Dzwoń, jeżeli będziesz czegokolwiek potrzebować! " Pocałowała mój policzek a w jej oczach pojawiły się łzy .
"Też cię kocham , mamo. Bądź ostrożna !"
"Już praca domowa ? Ta szkoła nie marnuje czasu."
"Och nie! To nie praca domowa! Po prostu przepisywałam mój harmonogram zajęć i zapisywałam ile czasu w ciągu dnia mogę studiować ." Ona tak na serio ? Wiem , że ten college jest ważny ,ale żeby planować czas studiowania ? To się nazywa zaangażowanie . Nie zrozumcie mnie źle , jestem dobra w szkole! Po prostu nie mam obsesji na jej temat. Zapracowałam na mocne piątki przez całą szkołę średnią.
"Emily ?" Odezwaĺ się kobiecy głos . Jakiś chłopak wyjrzał zza drzwi . Jego okulary były zdecydowanie zbyt duże do jego twarzy , na której widniał uśmiech. "Gotowa do odwiedzenia stowarzyszenia i zaangażowania się tam ?"
"Tak! Daj mi tylko wziąść rzeczy i możemy wychodzić." Powiedziała Emily i poszła do łazienki . Chłopak usiadł na moim łóżku .
"Będę naprawdę wdzięczna , jeżeli zejdziesz z mojego łóżka! " Powiedziałam zszokowana . Co on sobie myślał ? Nie możesz wejść ot tak do pokoju , do pokoju dziewczyn , dodatkowo siadać sobie na ich łóżku .
"Och, przepraszam. Ja-a nie zdawałem sobie sprawy ... Przepraszam " Chłopak zwiesił głowę ze wstydu.
"Jest okej, tylko nie dopuść do tego po raz kolejny " Nie chcę , aby ludzie myśleli , że jestem niegrzeczna czy w depresji. Mimo, że taka jestem. Chcę zacząć od nowa. Żyć jakby nigdy nic złego się nie stało i ruszyć dalej. Uśmiechnęłam się do chłopaka , żeby pokazać że wszystko jest okej .
"Mam na imię Blake" Powiedział "Jeżeli chcesz , możesz z nami iść na poza szkolne targi ze mną i Emily. Jestem pewny , że nie ma nic przeciwko " Chłopak wyglądał przyjaźnie . Szczęśliwa przyjęłam zaproszenie , wtedy gdy Emily wyszła z łazienki .
"Widzę , że już się zapoznaliście . Chodźcie już na te targi , zanim wszyscy zerwą się z lekcji na niego! " I wtedy wyszliśmy . Może moje życie zmieni się na lepsze . Może nie będę musiała już żyć w strachu. Może nie będę musiała dłużej okłamywać samej siebie.
*jeżeli przeczytałeś/aś zostaw komentarz*
jeżeli chcecie być informowani o rozdziałach piszcie w komentarzach swoje username'y
Skręcamy na kampus. Jest tu dokładnie tak jak sobie wyobrażałam. Wspaniałe budynki i równie wspaniali mężczyźni grający w siatkówkę na plaży, która była w idealnej odległości od szkoły. Pomimo tego, że chłopcy byli słodcy nie zaprzątałam sobie nimi głowy. Nie mogłam przestać myśleć o Nim.
"Dzień dobry , czy jest coś co możemy dla Ciebie zrobić?" Idealnie chuda blondynka z niebieskimi oczami pyta moją mamę.
"Jest wiele rzeczy,które możesz zrobić" Odpowiadam sarkastycznie i przewracam oczami
"Coral!" Upomina mama.Wzruszam ramionami. Nie jestem w nastroju by dyskutować z kimś. Blondi się uśmiecha i podaje mojej mamie klucz do mojego pokoju.
"Twój współlokator już tu jest" Mówi
Szczerze mówiąc nie chcę współlokatora. Nie chcę , żeby ktokolwiek mnie niepokoił. Chcę skończyć studia i przeprowadzić się gdzieś daleko, gdzie nie ma jezior ani lasów, które mnie prześladują.
Idziemy długim korytarzem do akademika. Wchodzę do środka i widzę pokój jak w hotelu , a nie w akademiku. Ma dwa łóżka oraz dwa biurka. Niedaleko stała szafa i jeszcze większa łazienka. Ktoś już pracował nad czymś przy biurku. Postawiłam swoje walizki , a ona odwróciła się do mnie ostro.
" Och, przepraszam, nie słyszałam jak szłaś" Uśmiechnęła się "Jestem Emily" Powiedziała podając rękę. Emily miała blond włosy i zielone oczy , była chuda i niska, ale urocza.
"Coral" Powiedziałam ściskając jej dłoń
"Piękne imię! Od nazwy rośliny ?" Kiwa głową zmieszana
"Nie , to skrót od Coralia " Odpowiadam
"Cóż , zostawię was same. Kocham cię Coral. Zobaczymy się niedługo! Dzwoń, jeżeli będziesz czegokolwiek potrzebować! " Pocałowała mój policzek a w jej oczach pojawiły się łzy .
"Też cię kocham , mamo. Bądź ostrożna !"
"Już praca domowa ? Ta szkoła nie marnuje czasu."
"Och nie! To nie praca domowa! Po prostu przepisywałam mój harmonogram zajęć i zapisywałam ile czasu w ciągu dnia mogę studiować ." Ona tak na serio ? Wiem , że ten college jest ważny ,ale żeby planować czas studiowania ? To się nazywa zaangażowanie . Nie zrozumcie mnie źle , jestem dobra w szkole! Po prostu nie mam obsesji na jej temat. Zapracowałam na mocne piątki przez całą szkołę średnią.
"Emily ?" Odezwaĺ się kobiecy głos . Jakiś chłopak wyjrzał zza drzwi . Jego okulary były zdecydowanie zbyt duże do jego twarzy , na której widniał uśmiech. "Gotowa do odwiedzenia stowarzyszenia i zaangażowania się tam ?"
"Tak! Daj mi tylko wziąść rzeczy i możemy wychodzić." Powiedziała Emily i poszła do łazienki . Chłopak usiadł na moim łóżku .
"Będę naprawdę wdzięczna , jeżeli zejdziesz z mojego łóżka! " Powiedziałam zszokowana . Co on sobie myślał ? Nie możesz wejść ot tak do pokoju , do pokoju dziewczyn , dodatkowo siadać sobie na ich łóżku .
"Och, przepraszam. Ja-a nie zdawałem sobie sprawy ... Przepraszam " Chłopak zwiesił głowę ze wstydu.
"Jest okej, tylko nie dopuść do tego po raz kolejny " Nie chcę , aby ludzie myśleli , że jestem niegrzeczna czy w depresji. Mimo, że taka jestem. Chcę zacząć od nowa. Żyć jakby nigdy nic złego się nie stało i ruszyć dalej. Uśmiechnęłam się do chłopaka , żeby pokazać że wszystko jest okej .
"Mam na imię Blake" Powiedział "Jeżeli chcesz , możesz z nami iść na poza szkolne targi ze mną i Emily. Jestem pewny , że nie ma nic przeciwko " Chłopak wyglądał przyjaźnie . Szczęśliwa przyjęłam zaproszenie , wtedy gdy Emily wyszła z łazienki .
"Widzę , że już się zapoznaliście . Chodźcie już na te targi , zanim wszyscy zerwą się z lekcji na niego! " I wtedy wyszliśmy . Może moje życie zmieni się na lepsze . Może nie będę musiała już żyć w strachu. Może nie będę musiała dłużej okłamywać samej siebie.
*jeżeli przeczytałeś/aś zostaw komentarz*
jeżeli chcecie być informowani o rozdziałach piszcie w komentarzach swoje username'y
7.11.2014
first ✔
"Kocham Cię" Wyszeptał pomiędzy pocałunkami.
"Obiecujesz ?"
"Lia będę Cię kochać zawsze, do dnia kiedy umrę"
Nagle upada na chodnik drgając z bólu. Krew zaczyna wylewać się z jego ust, po chwili z oczu i z piersi. Umiera wewnętrznie a ja nic nie mogę zrobić. Próbowałam krzyczeć ale żaden dźwięk nie wydobył się z moich ust. Zamaskowana postać wpada do pokoju i ciągnie jego ciało przez sypialnię. Zostawia ślad ciężaru jego ciała kiedy ciągnie go przez pokój. Wszystko wokół jest zabarwione szkarłatem jego krwi. Pobiegłam za postacią. Chciałam płakać, Boże jak ja chciałam płakać , ale moja adrenalina podniosła się kiedy skoczyłam na postać, by upadła na ziemię.
"Och księżniczko, nie chcesz tego robić" Usłyszałam prawdziwego mordercę w jego głosie
"Obserwuj mnie" Chwyciłam jego dłoń i wykręciłam ją w tył. Jego palec wskazujący był w idealnej pozycji by go złamać. Postać nie mogła się ruszyć.
"Sugeruję Ci, że jeżeli chcesz jeszcze żyć odejdź ode mnie w tej chwili"
"Nie mam nic do stracenia"
Wtedy mnie zastrzelił.
"Coral! Coral! Kochanie wstawaj!"
Wyprostowałam się na łóżku. Maskara zabarwiła moje policzki zasłużenie, ponieważ zapomniałam wczoraj jej zmyć. Myślałam, że koszmary mnie opuściły. Chyba się myliłam.
"Ile razy Ci mówiłam, żebyś nie jadła czekolady przed snem! Nic więc dziwnego , że śnią Ci się koszmary" Powiedziała mama kiedy znalazła pusty słoik Nuttelli.
"Mamo to nic, ja .." Zawachałam się. Moja mama nie wie o Nim. Ukrywaliśmy Naszą miłość w tajemnicy. Nie wiem nic o jego rodzinie, jego pracy, nigdy nie powiedział mi swojego imienia. Zawsze mi mówił, że pomimo wszystko kocha mnie. Uwierzyłam mu i wiem, że ochrania mnie z nieba, sam. Nie mam żadnej wątpliwości , że został aniołem. Zrobiłby wszystko dla mnie. On akceptował mnie, z wadami i wszystkim.
"Miałam sen, że dom spłonął" Kłamię
"Będzie dobrze, gwarantuję Ci, że dom nie spłonie i będziemy żyć tutaj"
"Taa" Odpowiadam smutno. Gdyby tylko. Nie będzie dobrze , ponieważ On nie żyje i nie sądzę , że będę taka sama jak wcześniej.
"Kiedy będziesz gotowa, zrobię śniadanie . Dzisiejszy dzień jest wielki!" To wielki dzień. Ale nie jestem podekscytowana. Dzisiaj mój pierwszy dzień na Uniwersytecie San Diego. Jako kierunek wybrałam sztukę i teatr. Teatr sprawia, że czuję się wolna. Kiedy jestem na scenie mogę uciec od chorego życia w którym żyję i być kimś, kim w rzeczywistości nie mogłabym być.
Szybko prostuję swoje włosy. Nie jest perfekcyjnie ale da się wytrzymać. Decyduję by nałożyć odrobinę maskary i różowy błyszczyk. Zazwyczaj noszę więcej makijażu, ale wiem , że będą tam ludzie którzy ocenią mnie kiedy mnie zobaczą. Zakładam czarne rurki, top SDU* i czarne conversy.
"Miejmy to już za sobą. "
*SDU - San Diego University
* jeżeli przeczytałeś/aś zostaw komentarz *
"Obiecujesz ?"
"Lia będę Cię kochać zawsze, do dnia kiedy umrę"
Nagle upada na chodnik drgając z bólu. Krew zaczyna wylewać się z jego ust, po chwili z oczu i z piersi. Umiera wewnętrznie a ja nic nie mogę zrobić. Próbowałam krzyczeć ale żaden dźwięk nie wydobył się z moich ust. Zamaskowana postać wpada do pokoju i ciągnie jego ciało przez sypialnię. Zostawia ślad ciężaru jego ciała kiedy ciągnie go przez pokój. Wszystko wokół jest zabarwione szkarłatem jego krwi. Pobiegłam za postacią. Chciałam płakać, Boże jak ja chciałam płakać , ale moja adrenalina podniosła się kiedy skoczyłam na postać, by upadła na ziemię.
"Och księżniczko, nie chcesz tego robić" Usłyszałam prawdziwego mordercę w jego głosie
"Obserwuj mnie" Chwyciłam jego dłoń i wykręciłam ją w tył. Jego palec wskazujący był w idealnej pozycji by go złamać. Postać nie mogła się ruszyć.
"Sugeruję Ci, że jeżeli chcesz jeszcze żyć odejdź ode mnie w tej chwili"
"Nie mam nic do stracenia"
Wtedy mnie zastrzelił.
"Coral! Coral! Kochanie wstawaj!"
Wyprostowałam się na łóżku. Maskara zabarwiła moje policzki zasłużenie, ponieważ zapomniałam wczoraj jej zmyć. Myślałam, że koszmary mnie opuściły. Chyba się myliłam.
"Ile razy Ci mówiłam, żebyś nie jadła czekolady przed snem! Nic więc dziwnego , że śnią Ci się koszmary" Powiedziała mama kiedy znalazła pusty słoik Nuttelli.
"Mamo to nic, ja .." Zawachałam się. Moja mama nie wie o Nim. Ukrywaliśmy Naszą miłość w tajemnicy. Nie wiem nic o jego rodzinie, jego pracy, nigdy nie powiedział mi swojego imienia. Zawsze mi mówił, że pomimo wszystko kocha mnie. Uwierzyłam mu i wiem, że ochrania mnie z nieba, sam. Nie mam żadnej wątpliwości , że został aniołem. Zrobiłby wszystko dla mnie. On akceptował mnie, z wadami i wszystkim.
"Miałam sen, że dom spłonął" Kłamię
"Będzie dobrze, gwarantuję Ci, że dom nie spłonie i będziemy żyć tutaj"
"Taa" Odpowiadam smutno. Gdyby tylko. Nie będzie dobrze , ponieważ On nie żyje i nie sądzę , że będę taka sama jak wcześniej.
"Kiedy będziesz gotowa, zrobię śniadanie . Dzisiejszy dzień jest wielki!" To wielki dzień. Ale nie jestem podekscytowana. Dzisiaj mój pierwszy dzień na Uniwersytecie San Diego. Jako kierunek wybrałam sztukę i teatr. Teatr sprawia, że czuję się wolna. Kiedy jestem na scenie mogę uciec od chorego życia w którym żyję i być kimś, kim w rzeczywistości nie mogłabym być.
Szybko prostuję swoje włosy. Nie jest perfekcyjnie ale da się wytrzymać. Decyduję by nałożyć odrobinę maskary i różowy błyszczyk. Zazwyczaj noszę więcej makijażu, ale wiem , że będą tam ludzie którzy ocenią mnie kiedy mnie zobaczą. Zakładam czarne rurki, top SDU* i czarne conversy.
"Miejmy to już za sobą. "
*SDU - San Diego University
* jeżeli przeczytałeś/aś zostaw komentarz *
6.30.2014
zero ✔
To już trzy lata odkąd umarł. Najpierw był porwany. Wszyscy myśleli , że został zamordowany ale miałam nadzieję. Cztery tygodnie po jego zaginięciu znaleziono jego ciało w strumieniu. Tego wieczoru widziałam go w wiadomościach. Płakałam , płakałam i płakałam. Czułam się tak jakby zabrał część mojego serca, uciekł z nim i nigdy nie wrócił. Był dla mnie wszystkim. Był moim księciem. Myślałam , że będziemy razem na zawsze, teraz myślę, że nie wszystkie marzenia się spełniają. Kiedy potwierdzono , że umarł , codziennie pisałam listy. W niewytłumaczony sposób myślałam , że wiadomości się mylą. Że pewnego dnia wybiorę jego numer telefonu i usłyszę jego głos. Ale nigdy tego nie zrobiłam. I nigdy nie zrobię .
Dzisiejszy dzień to pierwszy dzień studiów. Nie chcę iść. Nie tylko dlatego, że jestem nastolatką a szkoła jest więzieniem i innymi żałosnymi wymówkami osób w moim wieku, aby zostać na imprezie. Nie chcę iść , ponieważ jestem przerażona. Przerażona, że czeka mnie taki sam los jak moją miłość. Będę się unosić na powierzchni wody z niebieskimi ustami bez grama tlenu. To przerażające by myśleć o śmierci. To przerażające, by żyć w strachu.
Dzisiejszy dzień to pierwszy dzień studiów. Nie chcę iść. Nie tylko dlatego, że jestem nastolatką a szkoła jest więzieniem i innymi żałosnymi wymówkami osób w moim wieku, aby zostać na imprezie. Nie chcę iść , ponieważ jestem przerażona. Przerażona, że czeka mnie taki sam los jak moją miłość. Będę się unosić na powierzchni wody z niebieskimi ustami bez grama tlenu. To przerażające by myśleć o śmierci. To przerażające, by żyć w strachu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)